Traf Online
Oglądaj i graj!!!
Podwajamy wyścigowe emocje!
Zaloguj się na TrafOnline.pl już teraz!

Aktualności

Tor Służewiec

Mam satysfakcję z postępów jakie robię

14 września 2020

Rozmowa z dzisiejszym solenizantem, Konradem Mazurem, który podczas mityngów w Sopocie wygrał na koniu Bailando swoją 50. gonitwę.

Jak zaczęła się Twoja przygoda z końmi?
Tak naprawdę pamiętam, że zawsze mieliśmy konie. W pewnym momencie tata zorganizował mini stajnię i zaczął współpracę z instruktorką, która mnie też uczyła jazdy konnej. Wracałem ze szkoły i jeździłem.

A z wyścigami konnymi?
Bardzo długo jeździłem rekreacyjnie i nawet jak Szczepan już jeździł w gonitwach, wyścigi mnie za bardzo nie interesowały. Ale kiedyś pojechaliśmy na Służewiec zobaczyć, jak to wygląda. Potem, któregoś dnia, chyba na urodziny, dostałem od Szczepana siodło wyścigowe. Wcześniej przywieźliśmy ze Służewca konia po karierze Apexa i właśnie na nim spróbowaliśmy z kolegą się pościgać. Tak mi się spodobało, że powiedziałem tacie, że chce jeździć w stajni wyścigowej.

Szybko dostałeś szansę pojechania wyścigu?
Do stajni trafiłem w maju (2014 r.), a pierwszy wyścig pojechałem w sierpniu na folblucie Happy Day. Pierwsze dosiady miałem oczywiście na słabszych koniach. To była dla mnie szansa na naukę.

Jak dalej potoczyła się Twoja kariera?
Dosiadów nie było dużo, ale rok później wygrałem swój pierwszy wyścig na ogierze Trim. Starszego ucznia zrobiłem w maju 2017 roku na ogierze Duero. Najpierw pracowałem u trenera Dębowskiego. Potem cztery miesiące na Służewcu u trenera Boruty, ale w 2018 roku wróciłem jeszcze do Wrocławia. Przed następnym sezonem dostałem propozycje pracy na Służewcu w większych stajniach. Wybrałem ofertę pracy w stajni Macieja Kacprzyka i tutaj jeżdżę drugi sezon.

W 2019 roku dosiadów było już więcej. To był moment przełomowy?
U trenera Kacprzyka nie jeździłem od razu na pierwszą rękę, ale regularnie dostawałem dosiady. Jak już byłem na stałe na Służewcu, zaczęli się ze mną kontaktować również inni trenerzy i miałem coraz więcej okazji do udziału w gonitwach. W lipcu wygrałem na Atmanie swój 25. wyścig i zostałem praktykantem dżokejskim.

Biorąc pod uwagę ilość dosiadów i zwycięstw rok 2020 jest dla Ciebie jeszcze lepszy. Po 30. dniach wyścigowych zaraz przekroczysz liczbę dosiadów, a liczbę zwycięstw już wyrównałeś.
To wynika z tego, że dostaję dosiady na wielu dobrych koniach. Tak jak np. Wojciech Chaboski i Łukasz Such, dzięki którym jeździłem na Seririo w nagrodach. Dużo jeżdżę na koniach z naszej stajni. Na pewno dużo częściej odzywają się do mnie też inni trenerzy. Często jest tak, że już jestem zajęty w danej gonitwie, a jeszcze jakiś trener do mnie dzwoni i pyta, czy nie pojadę na jego koniu.

Największe Twoje sukcesy czy wygrane, które ucieszyły najbardziej?
Na pewno największa wygrana to Nagroda Skarba na klaczy Lagertha Rhyme – moja pierwsza wygrana w wyścigu pozagrupowym. Dobrze wspominam też wygraną na Nitro, którego mieliśmy wspólnie z moją narzeczoną. Cieszę się, że mogłem pojechać w tym roku w Nagrodzie Europy, zwłaszcza, że zająłem płatne miejsce. No i oczywiście czwarte miejsce w Crystal Cup na Nechiusie.

Lagertha Rhyme i Konrad wygrywają w Skarba

Jak to się stało, że pojechałeś w Crystal Cup? Jeździłeś gonitwy przeszkodowe?
Brałem udział w gonitwach płotowych kilkanaście razy, natomiast gonitwę przeszkodową pojechałem raz – właśnie jedną z dwóch najtrudniejszych gonitw tego rodzaju we Wrocławiu – Crystal Cup. Dżokej, który miał dosiadać Nechiusa, spadł we wcześniejszej gonitwie z konia i do końca nie było wiadomo czy pojedzie. Ostatecznie o tym, że jadę dowiedziałem się, jak konie były już prezentowane na padoku.

Pomijając wymagające przeszkody, nie bałeś się, że zgubisz trasę?
Nie byłem zupełnie przygotowany, nie znałem trasy, nie wiedziałem jaki dystans, dlatego powiedziałem trenerowi, że mogę jechać, ale będę jechał na końcu stawki. Zająłem wtedy czwarte miejsce, które uważam za spory sukces jak na debiut.

Kandydat dżokejski „zrobiony”, myślisz o tej następnej kategorii albo o pracy za granicą?
Kiedy wygram setną gonitwę raczej nie myślę. Nie wyznaczam sobie tego jako celu, traktuję wyścigi jako zabawę i jeżdżę, bo to po prostu lubię. Na pewno chciałbym spróbować swoich sił za granicą, zobaczyć jak wyścigi konne tam wyglądają, ale na pewno jeszcze nie teraz. Tutaj dużo się uczę, zbieram cenne doświadczenie.

Jakbyś miał wskazać jakąś swoją mocną cechę jako dżokeja?
Trudno mi powiedzieć. Na pewno jestem uparty, trudno mnie zniechęcić. Jestem zadowolony z postępów jakie robię. Mam z tego dużą satysfakcję. Podglądam zagraniczne wyścigi, obserwuję jak tam jeżdżą jeźdźcy. Dużo wskazówek dostaję też od trenera Kacprzyka.

Co Konrad Mazur robi w czasie wolnym od wyścigów?
Staram się trochę od nich odetchnąć. Lubię wyjść na miasto z narzeczoną. Często spotykamy się też ze znajomymi.