Traf Online
Oglądaj i graj!!!
Podwajamy wyścigowe emocje!
Zaloguj się na TrafOnline.pl już teraz!

Aktualności

Tor Służewiec

Wspomnienie o Gienku Halskim

23 grudnia 2011

W piątek 23 grudnia na Cmentarzu na Bródnie odbył się pogrzeb Eugeniusza Halskiego, znanego nie tylko na wyścigach, ale w Warszawie lat 60-70. pod nazwiskiem Frajer.

Zmarł przed tygodniem w wieku 71 lat. Pożegnało go liczne grono przyjaciół, kolegów i znajomych z Liceum im. Reytana, Politechniki, Klubu Studenckiego „Stodoła'” i wyścigów konnych.

Był chłopakiem z Mokotowa Górnego, absolwentem renomowanego Liceum im. Reytana i Politechniki Warszawskiej.
W swej pierwszej wspomnieniowej książce („Gienka Frajera życie jak rock and roll”), będącej wspólnym dziełem Jego i pisarza Wojciecha Bukata, wyjaśniał pochodzenie pierwotnego nazwiska szwedzkimi korzeniami swego ojca. „Wolny” w językach nordyckich to „fray” lub „frey”. I Gienek rzeczywiście był człowiekiem wolnym, co w latach PRL-u miało swą dodatkową wymowę. Lubił niezbyt mile wówczas widziany przez władze jazz, a także sport (szczególnie narty), świetnie też tańczył (brał udział w konkursach rock and rolla). Ten ówczesny, stołeczny bon vivant, jak trzeba było potrafił też rozwiązywać spory po męsku, czyli w pojedynkach na pięści. Miał liczne grono znajomych i przyjaciół wśród artystów (szczególnie muzyków) nie tylko w „Stodole” i na basenie Legii, który był wówczas również miejscem spotkań śmietanki towarzyskiej. Dziś podobne środowisko nazywane jest „warszawką”.
Na wyścigi, jak na Jego wyjątkowy temperament, trafił stosunkowo późno, bo dopiero w wieku 23 lat. A wsiąkł w nie szybko na dobre i złe. To dobre pojawiło się jednak u Niego dopiero w wieku mocno dojrzałym. Wtedy postanowił spłacić w pewnym sensie symboliczny dług zaciągnięty wobec wyścigów wcześniej.
Jego pierwszym i na zawsze ukochanym klubem warszawskim była „Stodoła”. Jej dawni twórcy bywalcy tłumnie stawili się podczas promocji wspomnianej już wcześniej książki, która odbyła się właśnie w „Stodole” przed pięcioma laty. Wśród zebranych było wielu ludzi związanych z wyścigami, trenerów, jeźdźców i sympatyków wyścigów konnych, gdyż po raz pierwszy po wojnie zdarzyło się, że komuś się chciało tak realnie i namacalnie oddać atmosferę toru, na który przychodziły kiedyś dziesiątki tysięcy ludzi.
Jesienią 2009 roku, już na torze, odbyła się promocja drugiej książki autorskiej pary Eugeniusz Halski i Wojciech Bukat. Tym razem zaprezentowali oni „Bombę w górę”, pozycję już w całości poświęconą bohaterom Służewca, koniom i ludziom. Dzięki tym dwóm dziełom swego życia Gienek przejdzie do historii wyścigów na Służewcu.
Na koniec moje osobiste wspomnienie związane z Gienkiem. Poznałem Go bliżej dopiero przed 5-6 laty. Zaintrygował mnie najpierw Jego elagancki jasny płaszcz, w którym przypominał mi Alaina Delona. Powiedziałem Mu o tym. Widocznie ta moja uwaga przypadła Mu do gustu, gdyż w płaszczu tym, który jak mówił, kupił przed 20 laty, pojawiał się w ostatnich sezonach na torze prawie zawsze. Nasłuchałem się wielu Jego wyścigowych opowieści, których nie zamieścił w swoich książkach. Jeszcze przed rokiem snuł plany napisania kolejnej, ale już nie o wyścigach
W końcu listopada byłem zbyt zakręcony tą ostatnią niedzielą, żeby z Gienkiem dłużej porozmawiać. Po raz pierwszy, jakby mimochodem, powiedział mi wtedy, że toczy walkę z rakiem na śmierć i życie. Na moją uwagę, czemu nie zdradził mi tego wcześniej, odparł: – A co ci miałem na wyścigach zawracać głowę takimi sprawami. Przychodziłem na tor, żeby o tym zapomnieć!

Żegnaj mój służewiecki Alanie Delonie!

Jan Zabieglik

Redakcja torsluzewiec.pl składa wyrazy najserdeczniejszego, głębokiego współczucia najbliższej Rodzinie śp. Eugeniusza Halskiego.