Aktualności
Sukcesy i marzenia Joanny Wyrzyk
Rozmowa ze zwyciężczynią Derby 2021 – Joanną Wyrzyk
Jakie są Twoje największe wyścigowe marzenia?
Z pewnością zwycięstwa w Derby i Wielkiej Warszawskiej.
Częściowo udało Ci się go zrealizować.
Tak, co prawda nie wygrałam Wielkiej Warszawskiej, ale mam taką cichą nadzieję, że kiedyś to nastąpi. Zwycięstwo w Derby było tak naprawdę niespodziewane. Nikt się tego nie oczekiwał, nawet ja sama.
Jakie emocje towarzyszył Ci po zwycięstwie?
Ciężko to opisać. Teraz z biegiem czasu mogę mówić, że moja jazda pomogła zwyciężyć Guitar Men’owi, ale jeśli chodzi o emocje po wyścigu, to długo będę dochodziła do siebie. To, że jako pierwsza kobieta w historii wygrałam Derby i tym samym zapisałam się na kartach historii jest dla mnie ogromnym wyczynem.
A jakie to ma skutki dla Ciebie? Czujesz się pewniej w siodle?
Nabrałam pewności siebie. Było tak, że niektórzy trenerzy, nie tylko mój ojciec, zapisywali mnie na swoje konie i wydaje mi się, że robili to z myślą, że ja temu koniowi dodam skrzydeł. To, że uważali, że duże znaczenie w wyścigu ma to, co robi jeździec było bardzo budujące. Uskrzydliło mnie i dodało dużo wiary w siebie, której bardzo często mi brakuje.
Teraz jesteś zadowolona z siebie i z tego jak jeździsz?
Czasami tak, czasami nie. Zdarza się, że robię banalne błędy, za które jestem zła na siebie. Mam już duże doświadczenie, mam tytuł dżokeja, ale nie zawsze udaje mi się pojechać dobrze. Jeśli chodzi o moją ogólną jazdę, myślę że bardzo dużo się poprawiło. Słyszałam od niektórych, że mój posył można porównywać z tym chłopaków. Najbardziej jestem zadowolona z rozgrywania wyścigów taktycznie i myślenia nad tym co robię. To ma dla mnie największe znaczenie.
A czyja to jest zasługa?
Ludzi, którzy mnie otaczają. Głównie mój ojciec ma duży wpływ na moją karierę. To on mnie nauczył wszystkiego od podstaw. Po wyścigu brał mnie na bok i mówił: zobacz tu zrobiłaś źle, tu dobrze. Tutaj zrobiłaś taki błąd, a tutaj inny. Dzięki temu mam tą umiejętność, że potrafię wciągać wnioski i wiem kiedy pojadę źle. Jestem w stanie się przyznać po wyścigu, że mogłam to zrobić lepiej, a nawet wygrać. Wtedy jestem na siebie bardzo zła. Ludzie przez cały rok wkładają całe swoje serce w przygotowanie konia, a ja marnuje to w dwie minuty. To jest najbardziej bolesne. Wtedy z tylu głowy mam myśl, że zawiodłam trenera, właściciela, tych którzy pracują na co dzień z tym koniem. Z drugiej strony fanie jest jak wygrywam na mniej liczonym koniu. Kiedy wszyscy się śmieją, że jest gruby, brzydki. Ja wtedy mówię: zaraz wam pokażemy. Taka wygrana jest najprzyjemniejsza, bo pokazuje, że dobrą taktyką i przemyślaną jazdą można wygrać wyścig.
Powiedzieliśmy o Derby, bo to rzeczywiście był kluczowy moment, ale sezon trwał kilka miesięcy i chyba był on dla Ciebie słodko – gorzki.
Trochę był. Kiedy wygrałam Derby to myślałam, że nic lepszego mnie nie spotka. A później udało mi się wygrać całą serię Women Power. W sezonie jest tak, że raz jest dobrze, a raz źle. Rzeczywiście był taki moment, że nie mogłam nic wygrać, ale były takie dni, że zajmowałam wysokie miejsca i były to takie nieoczekiwane wygrane. Ogólnie uważam ten sezon za bardzo udany. Fajne jest to, że ojciec cały czas daje mi dosiady. Widzi we mnie jakiś potencjał. Można powiedzieć, że zajęłam miejsce Szczepana i to mnie cieszy najbardziej.
Jakie znaczenie ma dla Ciebie wygrana w Women Power Series?
Myślę, że jest to budujące zwycięstwo. W zeszłym roku mi się nie udało. Wyprzedziła mnie Daria Pantchev. Zdecydowała wtedy przewaga pierwszych miejsc. W tym roku zwyciężyłam z dużą przewagą. Wyścigi dla kobiet są wyjątkowe. Panuje wtedy całkiem inna atmosfera. Fajne jest to, że tyle dziewczyn chce się ścigać i trenerów, którzy im do tego dają konie. Ja dostałam trochę więcej szans od losu, a raczej od ojca. On chce żebym się wybiła i mi w tym pomaga. Nie wszystkie dziewczyny mają tyle szczęścia, ale mimo tego nie zniechęcają się. W wyścigach z serii Women Power kobiety mogą pokazać swoje umiejętności.
Który to już Twój sezon na Służewcu?
7 sezon, w 2014 miałam swój debiut.
Po 7 sezonach masz zdobyty tytuł dżokeja, wygrane Derby. Co dalej?
Zostało mi wygrać Wielką Warszawską. Jest to moje marzenie i myślę, że uda mi się je spełnić.
Jest ktoś taki kto Cię inspiruje oprócz taty?
Oczywiście, cała moja rodzina. Moja mama, brat, siostra, znajomi. Mam poczucie, że dużo osób rzuca mi kłody pod nogi. Jednak mimo to zawsze jest ktoś, kto mnie wspiera.
Kim się teraz czujesz?
Nie lubię się chwalić, ale wydaje mi się, że jestem dobra w tym co robię. Derby mnie naprawdę podbudowały i pokazały jak silna może być kobieta. Zawsze byłyśmy w cieniu, a nagle okazało się, że dziewczyna potrafi wygrać tak duży wyścig. Będę długo powtarzać, że wyścigi wygrywa się zimną krwią i zdrowym myśleniem, nie płcią.