Aktualności
Debiut trenerski Saliha Plavaca
Salih i Sabina Plavacowie są świetnie znanym w świecie wyścigowym małżeństwem. Kibice z pewnością pamiętają liczne zwycięstwa na Służewcu dzielnego i urodziwego Golden Tirola (wygrał również Derby Austrii), międzynarodowe sukcesy znakomitego sprintera Exciting Life, czy też triumf Pride of Nelson w Wielkiej Warszawskiej 2019 r. W tym roku Salih Plavac rozpoczął przygodę w nowej roli – jako trener swoich koni, które przygotowuje do startów w Gołoszycach (świętokrzyskie).
Przekroczenie liczby 20 zwycięstw i miejsce w pierwszej dziesiątce czempionatu trenerskiego trzeba uznać za dobry wynik. A jakie są pańskie odczucia?
Mam wobec siebie duże wymagania, więc aż tak zadowolony nie jestem. Oczywiście, miejsce w pierwszej dziesiątce rankingu to solidny wynik, ale odnosząc liczbę wygranych do liczby startów stwierdzam, że mogło być lepiej. Z drugiej strony, nie można też zapominać, że trenowałem sporą grupę koni starszych po przejściach, jak Mukhadar, Tribunal, Design, Dark King czy Blue Connoisseur. Nie mogłem się spodziewać, że będą seryjnie wygrywać. Liczne grono stanowiły też dwulatki i trzylatki naszej hodowli, którym także niełatwo nawiązać walkę z mocnymi importami, zwłaszcza na początku kariery.
Wychodzę z założenia, że najważniejsze jest wyciągać wnioski i na ich podstawie podejmować decyzje oraz wdrażać zmiany. To był mój pierwszy sezon w roli samodzielnego trenera i zdarzało mi się popełniać błędy, które będę chciał wyeliminować. Udało się naprawdę dobrze przygotować konie wiosną, natomiast lekko się pogubiłem w środkowej części sezonu. To też wyraźnie odbiło się na wynikach. Jesienią znów było lepiej. Myślę, że w tamtym okresie uciekło trochę zwycięstw, ale jestem tego świadomy i wiem nad czym powinienem pracować.
Które zwycięstwa najbardziej Pana ucieszyły?
Oczywiście zapamiętam pierwszy sukces, chociaż był on kompletnie niespodziewany i odniesiony w gonitwie niższej rangi. Wygrał Feu de Bois, który popisał się świetnym finiszem. Byłem zaskoczony jego postawą, tym bardziej, że później wiodło mu się już zdecydowanie słabiej. Bardzo dużo radości sprawiły mi wygrane siwego Icare de Sartuque. W jego przypadku widać było efekty naszej pracy i to, jak się rozwija. Podobała mi się zwycięska gonitwa klaczy Zarine. Pokazała się z bardzo dobrej strony, co budzi nadzieje na przyszłość. Moim zdaniem to zdecydowanie późniejsza, dystansowa klacz. Nie mogę pominąć sukcesów wyhodowanej przez nas Dakini, chociaż w nią akurat bardzo mocno wierzyłem. Już na treningach spisywała się świetnie, a na torze tylko to potwierdziła. Myślę, że ma klasę i czekam z niecierpliwością na kolejny sezon. Jej minusem jest impulsywność, pobudliwość, która cechują całą rodzinę. Natomiast teraz ładnie rozwija się fizycznie – rośnie, nabiera masy mięśniowej. To bardzo cieszy.
Jednym z radośniejszych momentów była sierpniowa wygrana Blue Connoisseura w wyścigu o Nagrodę Przedświta (kat. B). Zdaję sobie sprawę, że to koń o dużych możliwościach, ale ma już swoje lata, ponadto jest po różnych przejściach. Trudno było oczekiwać, iż znajdzie się na tak wysokim poziomie. Nieźle biegał w grupach i po cichu liczyłem na udany występ, tymczasem on pokazał, że nawet w starciu z czołówką nie jest bez szans. Jednocześnie przekonałem się, iż moja ciężka praca, metody treningowe i podejście do tych zasłużonych koni przynoszą efekty. Cieszy to, że wygrywały dwulatki, trzylatki, a także konie starsze.
A jak to wyglądało z perspektywy właściciela?
Na pewno nie żałujemy decyzji, którą podjęliśmy odnośnie przeniesienia treningu do naszego ośrodka zlokalizowanego w Gołoszycach. Po pierwsze to zdecydowanie zredukowało nasze koszty, ale też pozytywnie wpłynęło na same konie. Mają tutaj więcej przestrzeni, więcej możliwości i mniej stresu. To jest dobre dla ich zdrowia psychicznego, a to jest coś niezwykle ważnego w sporcie. Talent i przygotowanie fizyczne to jedno, jednak bez komfortu psychicznego wyniki mogą być słabsze, albo w ogóle nie przychodzić. Operacja wyjazdu na weekend wyścigowy nie jest oczywiście łatwa, bo trzeba dojeżdżać do Warszawy, mimo to nie żałujemy. Samo posiadanie koni to coś, co zawsze sprawiało nam wiele radości i satysfakcji, a teraz możemy z nimi spędzać dużo czasu i mieć je pod ręką.
Powiedzmy może nieco o Państwa planach na przyszłość? Czy coś zmieni się w metodach treningowych?
Każdy trener ma swoje metody. Teraz chcę się przede wszystkim skupić na spokojnym i solidnym przepracowaniu okresu międzysezonowego. Paradoksalnie to jeden z ważniejszych momentów w całym etapie przygotowań. Konie dopiero rozpoczynające trening wyścigowy mają swój rytm, z kolei te mające za sobą sezon muszą zregenerować siły, a w odpowiednim momencie wrócić do pracy. Postaram się także przeanalizować cały tegoroczny plan treningowy w perspektywie wyników i wyciągnąć wnioski, które, mam nadzieję, wpłyną na lepsze wyniki w przyszłości. Dodatkowo, planujemy przeprowadzić selekcję koni i nieco ograniczyć ich liczbę.
Prowadzą Państwo również hodowlę. Będzie ona rozwijana?
Raczej będzie traktowana jako dodatek. Zamierzamy trzymać około 6 matek i ewentualnie wymieniać je, jeśli się nie będą sprawdzały. Z grona ogierów raczej ograniczymy korzystanie z Golden Tirola oraz Daredevila, który ma znakomite pochodzenie, ale daje konie z dość trudnym charakterem. Praca z nimi jest ciężka. Używać natomiast z pewnością planujemy Exciting Life. Myślę, że dwie matki będziemy wysyłać na zagraniczne stanówki, a pozostałe będą kryte właśnie ogierem Exciting Life.
Trwa sezon aukcyjny. Czy dokonali Państwo zakupu nowych koni, bądź planują ich dokonać?
Nabyliśmy dwa konie we Francji. Próbowaliśmy również licytować podczas irlandzkiej aukcji Goffs, ale ceny były wysokie. Przyjęliśmy taktykę, że wolimy mieć mniej bardziej obiecujących koni, niż iść jedynie w ilość.
W tym roku reprezentanci stajni Plavac ścigali się w Polsce. Czy brane pod uwagę są również zagraniczne starty?
Absolutnie. Uważam takie plany za podstawę i cel, do którego należy dążyć. W przeszłości bardzo często decydowaliśmy się na takie wyjazdy. Na zagranicznych torach ścigały się przecież m. in. Golden Tirol, który wygrał Derby w Austrii. Z kolei Exciting Life bardzo szybko pokazał, że ma ogromny potencjał na Służewcu, więc wybraliśmy się z nim do Niemiec, a nawet Francji. Także Pride of Nelson po wygranej w Wielkiej Warszawskiej zabraliśmy do Francji.
Jeśli tylko znajdzie się koń, który będzie miał realną szansę podjąć rywalizację w zagranicznych wyścigach, bez wątpienia postaramy się powalczyć również na zagranicznych torach.
Dziękujemy za rozmowę.