Traf Online
Oglądaj i graj!!!
Podwajamy wyścigowe emocje!
Zaloguj się na TrafOnline.pl już teraz!

Aktualności

Tor Służewiec

Wielka i bliska warszawiakom

30 września 2014

Ta legendarna gonitwa była niegdyś jednym z wyznaczników stołecznej tożsamości. Jej reminiscencje można znaleźć w malarstwie, a także literaturze popularnej, w książkach takich autorów jak Stanisław Grzesiuk, Joanna Chmielewska i Zdzisław Umiński. W jednym z odcinków popularnego serialu TVP  „Jan Serce” w reżyserii Radosława Piwowarskiego, zagorzały bywalec wyścigów konnych na Służewcu Julian Jabłkowski, zagrany wspaniale przez Wiesława Michnikowskiego, wygłosił słynne zdanie, że dla prawdziwego warszawiaka najważniejsze w roku są trzy daty:  urodzenia, Powstania i… Wielkiej Warszawskiej.

Polska Prix de l’Arc de Triomphe

Wielka Warszawska ma długą tradycję. Ustanowiona została w 1895 roku przez ówczesnego Prezesa Towarzystwa Wyścigów Konnych w Królestwie Polskim – hrabiego Augusta Potockiego. Tworzona na wzór francuskiego Grand Prix de Paris, z czasem stała się międzynarodową gonitwą porównawczą, otwartą dla trzyletnich i starszych koni pełnej krwi angielskiej, bardziej przypominającą swoimi warunkami, a także terminem rozgrywania (pierwsza niedziela października) Prix de l’Arc de Triomphe, czyli Nagrodę Łuku Triumfalnego w Paryżu.
Obecnie jest to najwyżej dotowana (w tym roku sumą 218 750 zł, 125 500 zł za pierwsze miejsce) i obok Derby najważniejsza gonitwa sezonu na Służewcu. Sam zapis do do niej kosztuje 5000 zł.
Jej dystans zmieniał się kilkakrotnie. W 20-leciu międzywojennym wynosił najpierw 2800, a od 1933 roku 2400 m. Pierwsza Wielka Warszawska po zakończeniu II wojny odbyła się na torze w Lublinie jako Wielka Nagroda Lubelska na dystansie 2800 m. Następnie w latach 1946-48, już na Służewcu, Wielka Warszawska była rozgrywana na dystansie 2400 m, a od 1949 roku do dziś jej dystans wynosi 2600 m.
Z powodu carskich restrykcji zawieszono jej rozgrywanie w latach 1907-12, nie odbywała się także w czasie I wojny światowej (1914-16) oraz podczas hitlerowskiej okupacji (1939-44). W latach 1917-18 rozegrana została na torze w Odessie, gdzie wywiezione zostały polskie konie. Większość z nich udało się po wielu perypetiach sprowadzić do odrodzonej po 123 latach niewoli ojczyzny.
Tegoroczna Wielka Warszawska będzie 101. w historii i 69. na Służewcu.

Wspaniali zwycięzcy

Od samego początku wyścig ten był synonimem wielkiego prestiżu. Jego wysoka ranga sprawiała, że brała w nim udział sama śmietanka koni wyścigowych. Pierwszym zwycięzcą został Aschabad, syn słynnego Rulera, który jako pierwszy z polskich koni wygrał Wszechrosyjskie Derby w Moskwie (1877 r.). Hodowcą obu wspaniałych ogierów był hrabia Ludwik Krasiński, założyciel istniejącej do dziś Stadniny Koni Krasne.
Na liście zwycięzców jest wiele sławnych koni: wspaniałe klacze, m.in. podwójna zwyciężczyni Demona (1964-65), Driada (1970), Daglezja (1971), Iranda (1976), Sonora (1982), Novara (1990), Kliwia (1991-92), Upsala (1993), trójkoronowane: Dżamajka (2000) i Kombinacja (2001), a także  niezwykłe ogiery, wśród nich Turysta (1948), Ruch (1949), De Corte (1954), Erotyk (1968-69), Dipol 1972), Pawiment (1978), Dixieland (1980, wygrał z miejsca do miejsca), San Luis (2004, 2005), Merlini (2008), fenomenalny, trójkoronowany Intens (2011, wygrał z miejsca do miejsca o 5 długości, w rekordowym czasie 2’40,3) oraz triumfatorzy z dwóch ostatnich lat: Camerun i Patronus.

Literackie tropy

Piewcą uroków Wielkiej Warszawskiej był nieżyjący już rdzenny pisarz warszawski Zdzisław Umiński, który w swym dorobku pozostawił m.in. uroczą opowieść „Stawka na pechowego konia”. Dzięki jej lekturze możemy bliżej poznać atmosferę miasta, które budziło się do życia po wojennym kataklizmie. Rozpoczęcie sezonu w 1946 roku na Służewcu było jednym z przejawów powrotu do normalności.
Z kolei wielka entuzjastka gonitw konnych Joanna Chmielewska (zmarła w ub. roku), poświęciła wydarzeniom na stołecznym torze, w tym również Wielkiej Warszawskiej, wiele stron swej powieści „Wyścigi”, wydanej w pierwszej połowie lat 90. Jak mawiał jeden z jej bohaterów, na torze należy przede wszystkim stawiać na pochodzenie: czyli tu pochodzić, tam pochodzić, bo tylko w ten sposób można zdobyć potrzebne informacje.
Pod koniec lat 80. scenariusz serialu telewizyjnego pod roboczym tytułem „Wielka Warszawska” napisał Jan Purzycki, który sławę zdobył jako scenarzysta filmu „Wielki Szu”. Jednak do tej pory nie znalazł się w Polsce reżyser, który by potrafił się zmierzyć z żywiołem, jakim są wyścigi na Służewcu.

Filmowy Ruten

W 2011 roku wszedł na ekrany film „Wygrany” w reżyserii Wiesława Saniewskiego, którego akcja w dużej części dotyczy wyścigów i dzieje się na torze. „Zagrał” w nim 5-letni wtedy siwek Ruten, zwycięzca Derby na Służewcu i pechowy uczestnik Wielkiej Warszawskiej w 2008 roku.
Był on wtedy mocnym faworytem. Gdy przedłużało się oczekiwanie na start prawie do 20 minut, Ruten, który stał już w swoim boksie, najpierw się w nim położył, a następnie wyczołgał, prawie że unosząc na swym grzbiecie ważącą kilkaset kilogramów maszynę startową. Nie został jednak wycofany. Pobiegł i był dopiero czwarty.

Pod patronatem prezydenta Warszawy

Wielka Warszawska rozgrywana jest o Nagrodę Prezydenta m. st. Warszawy. Obecna pani prezydent, Hanna Gronkiewicz-Waltz, udekorowała przed dwoma laty na padoku zwycięskiego Cameruna. Powiedziała nam wtedy: – Jestem na Służewcu dopiero po raz drugi. Pierwszy raz byłam jako dziecko ze swoim ojcem w latach 60. Zapamiętałam, że wtedy wszyscy wokół nas wydawali się być bliskimi znajomymi. Widocznie tor wyścigowy ma ten magnes, że zbliża ludzi. Dziś obejrzałam naprawdę pasjonujące widowisko sportowe, z udziałem licznej publiczności, co jest warte podkreślenia.
Jak się dowiedzieliśmy w stołecznym Ratuszu, pani prezydent zamierza obejrzeć Wielką Warszawską i udekorować zwycięskiego konia również w najbliższą niedzielę.

Mocna para faworytów

101. Wielka Warszawska, do której zgłoszono 10 koni, ma wyjątkowo mocną parę faworytów, sześcioletniego, niemieckiej hodowli Silvanera, oraz czteroletnią klacz Kundalini, hodowli i własności zadomowionego w Warszawie (od końca lat 80. ub. wieku) hinduskiego biznesmena Kishore Mirpuriego. Wielu fachowców uważa, że tylko dwa konie stoczą walkę o zwycięstwo. A co w takim razie miałoby robić pozostałe osiem? Oceny koni biorących udział w tej intrygującej gonitwie, wystawione przez trenerów, przedstawiamy  w jednym z kolejnych materiałów. Wynika z nich, że „porządek” Kundalini – Silvaner nie jest wcale taki oczywisty.
Bomba w górę przed Wielką Warszawską pójdzie w niedzielę o godz. 16.30 i wtedy wszystko będzie już tylko… w rękach konia, jak wspaniale się niegdyś przejęzyczył niezapomniany redaktor Jan Ciszewski.

Info