Traf Online
Oglądaj i graj!!!
Podwajamy wyścigowe emocje!
Zaloguj się na TrafOnline.pl już teraz!

Aktualności

Tor Służewiec

Trenerskie wzloty i spadki (2). Olkowski i Kozłowski na podium

21 listopada 2012

O drugą pozycję w czempionacie trenerów walczyli do ostatniego dnia Wojciech Olkowski i Janusz Kozłowski. Przypadła ona ostatecznie Olkowskiemu (na zdjęciu), który przy tej samej liczbie zwycięstw (39) zanotował więcej drugich miejsc (29:20). Kozłowski okazał się najlepszy pod względem średniej zwycięstw – 29,1 proc., wyprzedzając Siwonię – 26,2 i Olkowskiego – 20,5. Średnia nie może mieć jednak w tej klasyfikacji decydującego znaczenia, bo gdyby tak było, to czempionem zostałby… Ryszard Szpar za 1 zwycięstwo w trzech startach – 33,3 proc.
Tak się jednak złożyło, że zarówno Kozłowski i Olkowski nieprzypadkowo znaleźli się na podium. Pierwszy z nich miał jeden z najlepszych sezonów w karierze, a drugi utrzymał solidny poziom od wiosny do jesieni, prezentowany już w poprzednich latach. O tym, jak bardzo ambitnie podchodził do rywalizacji, świadczyła stała współpraca z rutynowanym dżokejem Piotrem Krowickim, który przyjeżdżał prawie w każdy weekend z Niemiec, żeby ścigać się na jego koniach. Wiązało się to ze sporymi kosztami, ale Olkowski, mierząc wysoko, zgodził się je ponosić!
Kozłowski po raz pierwszy został nagrodzony za wyniki w gonitwach z płotami, bo jego osiągnięcia były w minionym sezonie wyjątkowe (8 zwycięstw w 13 gonitwach), ale przypomnieć wypada, że w tej konkurencji miał znaczące sukcesy już w poprzednich latach (Cykung, Bars).

Życiowy sukces Marka Nowakowskiego

– Na takiego konia, jak Camerun, czekałem wiele lat. Wiedząc, że jest późno dojrzewający, niczego nie starałem się przyspieszać w treningu. Jako dwulatek wystartował tylko dwa razy. Jako trzylatek nadal się rozwijał, więc wspólnie z właścicielem Zygmuntem Sobolewskim uzgodniliśmy, że nie pobiegnie w Derby. Tak naprawdę bywalcy wyścigów poważnie na niego zwrócili uwagę, gdy w Wielkiej Warszawskiej zajął pewnie drugie miejsce za fenomenalnym Intensem.
W tym roku też pierwszą część sezonu miała słabszą, jeśli tym mianem można określić jedno zwycięstwo (w Widzowa) i dwa drugie miejsca (w Golejewka i Prezesa Totalizatora Sportowego). Potem już rozwinął skrzydła. Wygrał nagrody: Kozienic, St. Leger i zwłaszcza Wielką Warszawską w świetnym stylu. Należał mu się tytuł Konia Roku! Jak to mówią na wyścigach, to koń czyni człowieka małym lub wielkim. Mam nadzieję, że i na mnie, jako trenera, spływa trochę jego splendorów – podkreślił jak zwykle skromny Marek Nowakowski.

Mocne wejście i zadyszka Stajni Plavac

W pierwszej części sezonu bywalcy toru przecierali oczy ze zdziwienia, widząc łatwe lub pewne zwycięstwa kilku koni z nowej stajni Plavac, prowadzonej przez Tomasza Kluczyńskiego. Szkoda, że jej właścicielom zabrakło trochę fantazji i nie zgłosili do Derby świetnej Galiby. Gonitwa o błękitną wstęgę z udziałem tej klaczy byłaby jeszcze ciekawsza.
Dosyć nieoczekiwanie w dwóch ostatnich miesiącach sezonu konie Kluczyńskiego dostały nieoczekiwanie zadyszki. Zajmowały dalsze miejsca, w końcu odszedł z niej lub został zwolniony (nie wnikamy w to) dżokej Wiaczesław Szymczuk, który znalazł pracę w stajni Macieja Janikowskiego.
– Stajnia Plavac miała moment lekkiego załamania formy, ale nie upadliśmy na duchu – powiedział nam jej właściciel Salih Plavac. – Do kolejnego sezonu Tomek Kluczyński będzie przygotowywał podobną liczbę koni (ok. 14-16). Najprawdopodobniej zatrudnimy dżokeja z Serbii – dodał.

Tysięczna gonitwa na pociechę

– Przeczuwałem, że muszę zapłacić za dwa poprzednie, wspaniałe lata. Infamia, a potem Intens były darami od losu – mówił jeszcze w trakcie sezonu Krzysztof Ziemiański. – Niestety, prześladował mnie w tym roku pech. Już nie mam siły wymieniać kontuzji, jakich doznały moje konie. Muszę jednak wierzyć, że kolejny rok będzie lepszy, bo bez takiej wiary pracować się nie da – dodaje obecnie trener Stajni Niespodzianka.
Na pociechę pozostaje Krzysztofowi Ziemiańskiemu fakt, że w przedostatni dzień wyścigowy Impact wygrał dla niego tysięczną gonitwę w karierze.

Mniejsi, ale waleczni

Określenie „mniejsi” nie ma w żadnym wypadku odcienia pejoratywnego, lecz odnosi się do liczby koni w stajni. Pod tym względem pierwszeństwo trzeba przyznać Kamili Urbańczyk, trenującej trzy folbluty i sześć arabów w miejscowoście Jaźwie (woj. mazowieckie). Trzy z nich wygrały w sumie siedem gonitw. Swego rozdaju fenomenem był Lascadell, który oprócz jednego wyścigu płaskiego wygrał też dwa płotowe. – Jak się okazuje, można przygotować konia do gonitwy płotowej w terenie, ucząc go skakać przez naturalne przeszkody – stwierdziła pani Kamila.
Na wyróżnienie zasłużył także Maciej Jodłowski, przygotowujący 19 koni, który wygrał 19 gonitw (17 w Warszawie i dwie we Włoszech).

Info