Traf Online
Oglądaj i graj!!!
Podwajamy wyścigowe emocje!
Zaloguj się na TrafOnline.pl już teraz!

Aktualności

Tor Służewiec

To był mój świetny sezon, chociaż zabrakło kropki nad „i”

3 października 2018

Rozmowa ze Szczepanem Mazurem.

Jutro wylatujesz do Emiratów na czwarty już kontrakt. Gdzie konkretnie?

Do prywatnego ośrodka jednego z szejków, oddalonego od toru w mieście Al Ain (czwartego co do wielkości w ZEA, ponad 600 tys. mieszkańców). Pracowałem tam również w sezonach 2014 – 2015, 15-16 i 16-17. Wyjeżdżałem po Wielkiej Warszawskiej i wracałem w kwietniu. Tak też będzie tym razem.

Tym razem Szczepan Mazur wyjeżdża do ZEA wraz ze swoją partnerką, Martą Chowańską oboje na zdjęciu)

Wyjeżdżasz sam?

Nie, z moją partnerką Martą Chowańską.

Czy w stajni twojego pracodawcy są tylko konie czystej krwi?

Tak, co prawda mój trener próbował także przygotowywać do wyścigów dwa folbluty, ale mu to nie wychodziło. Rywalizacja anglików w Emiratach toczy się na poziomie dużo wyższym niż arabów. Żeby koń brał udział w liczących się wyścigach musi mieć handicap minimum 70, a najlepiej, żeby miał 80 kg. Na takie konie nie wszystkich stać.

Masz jakiegoś konkurenta w stajni, czy jesteś jedynym dżokejem?

Z założenia jedynym, ale oni tam wszyscy mają taką mentalność, że lubią zmieniać zdanie, czego już nieraz doświadczyłem. Mogę więc zacząć od jazd na najlepszych koniach, ale gdybym nie spełniał oczekiwań, to trener zacznie mnie z nich zsadzać, albo dostanę tylko ich część do jazdy.

Czy ta stajnia trochę się liczy w Emiratach?

Tak. W ubiegłym sezonie, w którym nie brałem udziału, wygrała osiem wyścigów?

A ty ile wygrałeś do tej pory na tamtejszych torach?

Mało, może pięć wyścigów?

Czyli masz więcej roboty treningowej niż udziału w zawodach?

Nie, tam nie ma generalnie tak dużo pracy. Miałem zwykle codziennie cztery-pięć przejażdżek. W ubiegłych latach czasami pracowałem też po południu, obecnie nie mam tego w kontrakcie, ale pewnie i tak będę zaglądał do stajni, bo tam po pracy na dobrą sprawę nie ma co robić.

Do kiedy będziesz w Al Ain?

Konkretnie jeszcze nie wiem, ale na pewno nie dłużej niż do końca marca. Umówiłem się z Krzysztofem Ziemiańskim, że wrócę na początku kwietnia i będę znów pracował w jego stajni. Jestem z naszej współpracy bardzo zadowolony.

Czy tej beczki miodu, jakimi były wasze liczne sukcesy, które tobie zagwarantowały nie tylko zwycięstwo czempionacie, ale także tytuł Dżokeja Roku, a Krzysztofowi Ziemiańskiemu – Trenera Roku, nie zepsuła jedna łyżka dziegciu – niespodziewana porażka w Wielkiej Warszawskiej?

No cóż, porażki faworytów na wyścigach wcale nie należą do rzadkości. Chciałem bardzo postawić kropkę nad „i”, ale nie byłem w stanie. Dwie klacze: Rain and Sun i Santa Klara okazały się lepsze od trójkoronowanego Fabulousa, z którym rywalizowały po raz pierwszy. Nie darmo się mówi na wyścigach, że jesień to najlepsza pora dla klaczy. Udowadniały to nieraz w przeszłości i tak też było tym razem.

Fabulous Las Vegas (na zdjęciu w środku) w Wielkiej Warszawskiej nie sprostał roli faworyta, ulegając Rain and Sun (nr 9, od pola) oraz Santa Klarze (nr 2, przy bandzie)

W czym upatrujesz przyczyn tej przegranej?

Myślę, że raczej na pewno nie odpowiadał mojemu koniowi zbyt twardy tor, podobnie zresztą, jak Magnetikowi, który również nie był sobą na finiszu. Po drugie chyba zbyt ofensywnie pojechałem w dystansie za Largo Forte i Santa Klarą. Lepiej byłby, teraz tak myślę, żebym nie był na otwartej pozycji, lecz schowany za jakimś koniem. Mimo wszystko, po wyjściu na prostą sądziłem, że wygram. Tymczasem zostałem zaskoczony nie tylko świetnym finiszem Antona Turgaeva na Rain and Sun, ale także obroną drugiej pozycji przez Michala Abika, dosiadającego Santa Klary. Niewiele brakowało, a Fabulous straciłby trzecie miejsce na rzecz Height of Beauty, którą w St. Leger pokonał bardzo łatwo.

Zdobyłeś czempionat z ogromną przewagą. Wygrałeś 65 gonitw, a drugi w tej klasyfikacji Kamil Grzybowski ma na 14 dni wyścigowych przed końcem sezonu 26 zwycięstw na koncie. Czy to jest twój rekord życiowy?

Nie, 76 razy zwyciężyłem pięć lat temu, ale cieszy mnie, że te 65 gonitw wygrałem w stosunkowo krótkim czasie. Gdyby jeździł do końca sezonu miałbym spore szanse poprawienia rekordu, wystarczyłoby, abym codziennie wygrywał po jednej gonitwie.

Gratulujemy niezwykle udanego sezonu i bardzo dziękujemy za rozmowę. Do zobaczenia wiosną.

Rozmawiał Islander