Aktualności
Sezon 2012. Konie 4-letnie i starsze. Sam jeden Camerun
Już w pierwszym wyścigu przeznaczonym dla czteroletnich i starszych folblutów, specjalizujących się w dystansach od 2000 m wzwyż (Nagroda Golejewka), doszło to spotkania trenowanego przez Marka Nowakowskiego Cameruna i przygotowywanego przez Andrzeja Walickiego Iwonicza, uważanych za najlepszych stayerów w Polsce. Zgodnie z przewidywaniami one właśnie rozegrały bieg między sobą, a z zaciętej walki zwycięsko wyszedł Iwonicz, który pokonał rywala o łeb. Miał to być przedsmak tego, co miało nas czekać w dalszej części sezonu, tym bardziej, że trzy tygodnie później Iwonicz godnie reprezentował Polskie barwy w Bratysławie (był tam trzeci), a pod jego nieobecność Camerun bez wysiłku wygrał bieg o Nagrodę Widzowa. Wydawało się, że ta dwójka będzie niepodzielnie rządzić wśród koni starszych. Do kolejnego wielkiego pojedynku gigantów miało dojść pod 30 czerwca w biegu o Nagrodę Prezesa TS. Ogiery wydawały się poza zasięgiem ? wcześniej łatwo radziły sobie z pozostałymi konkurentami, więc kibice zadawali sobie jedynie pytanie, który z nich tym razem okaże się lepszy. Więcej zwolenników miał Camerun ze względu na wydłużenie dystansu, zapis mającego biec w roli lidera dla niego Tampa Bay?a oraz potencjalne przemęczenie Iwonicza po trudach występu zagranicą.
Najważniejsza gonitwa pierwszej części sezonu dla koni starszych miała jednak kuriozalny przebieg. Przeciwnicy zostali chyba zanadto zlekceważeni, a taktyka zastosowana przez stajnię Cameruna mająca na celu zminimalizowanie szans Iwonicza, obróciła się przeciwko faworytowi. Tampa Bay podyktował ślimacze tempo i doszło do sprinterskiej rozgrywki. Co prawda, jeszcze w połowie prostej wydawało się, że bieg zakończy się dubletem stajni BHT Animal Trade, ponieważ Camerun walczył o prowadzenie ze swoim liderem, ale w końcówce ogiery zostały wyprzedzone przez Marlene, błyskotliwie finiszującą pod Markiem Breziną. Była to ogromna sensacja. Takiego rozstrzygnięcia nie spodziewali się nawet trener klaczy Maciej Janikowski oraz jej właściciel i hodowca Stanisław Guła.
Kubeł zimnej wody okazał się pozytywnym bodźcem dla ekipy Cameruna. W drugiej części sezonu nie było już mowy o lekceważeniu rywali. Wielką formą ogier błysnął tuż po przerwie. W rozegranej bardzo mocnym tempem gonitwie o Nagrodę Kozienic odniósł łatwe zwycięstwo, ogrywając czołówkę trzylatków i poprawiając o 0,1 s rekord toru na dystansie 2000 m (2?02,1?). W tym samym biegu dopiero szósty był Iwonicz. Okazało się, że męcząca podróż do stolicy Słowacji była dla niego zbyt wielkim obciążeniem i nie pozbierał się już do końca sezonu. Trzy tygodnie później Camerun, także bardzo pewnie, wygrał St. Leger, znów pokonując (tym razem na 2800 m) korzystających z sześciokilogramowej ulgi wagi przedstawicieli rocznika derbowego. Tym samym musiał stać się zdecydowanym faworytem Wielkiej Warszawskiej. Nie zawiódł, triumfując pod Piotrem Piątkowskim w najbardziej prestiżowym biegu sezonu i przy okazji zapewniając sobie tytuł Konia Roku.
Nie sposób nie zauważyć, że gdyby nie Camerun, starsze konie poniosłyby totalną klęskę w rywalizacji z trzylatkami, jeśli chodzi o gonitwy długodystansowe. Nie licząc Konia Roku, w najważniejszych gonitwach porównawczych starsze folbluty nie zajmowały płatnych miejsc. W biegach o Nagrody: Kozienic, St. Leger i Wielkiej Warszawskiej najlepsze z nich osiągały celownik na 6. miejscu! Być może szkoda, że drobny uraz wyeliminował z udziału w WW Invisible Dubaia, który w treningu Macieja Jodłowskiego wydawał się akurat powracać do dawnej formy (wygrał pod koniec lata dwa biegi we Włoszech). Wśród klaczy było niewiele lepiej ? Marlene krótko przegrała wyścig o Nagrodę SK Krasne z trzyletnią Djuledouz (tr. Józef Siwonia), a Hortensja z Never Refuse (tr. Adam Wyrzyk) w rywalizacji o Nagrodę Rzeki Wisły.
Trzy kolejne wygrane Mytha of Malhama i Tiwaza
Z dobrej strony w tym roku pokazał się szósty w Wielkiej Warszawskiej Myth of Malham ze stajni Janusza Kozłowskiego. Kontuzja, jakiej doznał wiosną, wyeliminowała go ze ścigania się w pierwszej części sezonu, ale w drugiej odniósł trzy ?rzędowe? zwycięstwa w biegach o Nagrody: Demona Cluba, Łazienkowską oraz Korabia, a następnie ukończył Wielką Warszawską na szóstym miejscu. Różnice na celowniku były tak niewielkie, że gdyby nie nienajlepsza jazda Brytyjczyka Gary?ego Hinda, mógł być nawet? drugi (odległości: łeb ? szyja ? szyja ? krótki łeb)! Jesienią rozkręcił się trenowany przez Macieja Janikowskiego Tiwaz, który także wygrał trzy gonitwy z rzędu, w tym najdłuższy bieg o Nagrodę Sac-a-Papier. Trudno jednak już teraz ocenić, czy w przyszłym roku będzie w stanie nawiązać walkę z czołówką.
Inny układ sił wśród sprinterów
W gonitwach na dystansach do 1600 m układ sił był odwrotny. Spośród trzylatków jedynie Hard Work był w stanie nawiązać walkę ze starszymi sprinterami i milerami, choć przed sezonem wydawało się, że nową gwiazdą powinien być czołowy dwulatek 2011 roku ? Paker, który wypadł jednak fatalnie w rozpoczynającej zmagania krótkodystansowców gonitwie o Nagrodę Jaroszówki (1300 m). Zwycięstwo odniósł trenowany przez Janusza Kozłowskiego Faghelaed, nieznacznie ogrywając o rok młodszych reprezentantów stajni Długosiodło: Tybeta i Big Lucka. Trzy tygodnie później powracający na tor po kontuzji Kalin zaskakująco łatwo pokonał importowanego z Irlandii przez Kishore Mirpuriego i Zbigniewa Górskiego Jibaala oraz wyżej wymienioną trójkę. Znów samotnie stawiający czoła koniom starszym Paker zamykał pole.
Nieco liczniejsza reprezentacja rocznika derbowego stawała na starcie rozgrywanego w pierwszą niedzielę lipca Memoriału Fryderyka Jurjewicza, ale spośród nich tylko Hard Workowi przyznawano szanse nawiązania rywalizacji o miejsce w czołówce. Faworytem był jednak sześcioletni Inheritor, po raz pierwszy w tym sezonie biegnący na dystansie 1600 m, na którym brylował w poprzednim roku. Wiosną właściciele, wspólnie z trenerem Wojciechem Olkowskim, chcieli wypróbować wałacha w rywalizacji z najlepszymi stayerami. Nie były to udane występy. Tymczasem Hard Work błyskotliwym finiszem przy wewnętrznej bandzie odebrał Inheritorowi zwycięstwo w końcówce, przy okazji ustalając imponujący rekord toru ? 1?35,4?. Na trzecim miejscu, tuż za Inheritorem przybiegł jego towarzysz stajenny Jibaal przed Faghelaedem. Zawiodły Tybet (7.), Big Luck (10.) i Kalin (12.), które chyba płaciły za dobre występy w mocnych biegach wiosną.
W połowie sierpnia rozegrany został bieg o Nagrodę Deer Leapa (kat. B, 1300 m). Pod nieobecność Hard Worka i Inheritora, przekonujące zwycięstwo odniósł Jibaal. Kolejne miejsca zajęły Tybet, Big Luck i Faghelaed. Wydawało się, że para ogierów trenowanych przez Małgorzatę Łojek powoli wraca do ubiegłorocznej formy. Przewidywań tych nie potwierdził wyścig o Nagrodę Przedświta. Zajęły dopiero czwarte i piąte miejsce, a ich właściciele państwo Gorczycowie zdecydowali się przenieść swoje konie do innych trenerów. Big Luck trafił do stajni Andrzeja Walickiego, natomiast Tybet pod opiekę Janusza Kozłowskiego. Okazało się jednak, że ten drugi ma odpryski kości w nogach i musiał zostać poddanych zabiegowi. Wykluczyło to jego starty do końca roku. Tymczasem zwycięstwo w gonitwie o Nagrodę Przedświta odniósł Inheritor, który tym samym zrewanżował się Hard Workowi za porażkę z początku lipca.
Do końca sezonu miały zostać rozegrane jeszcze dwie bardzo prestiżowe gonitwy dla krótkodystansowców: bieg o Nagrodę Mosznej (1600 m) oraz Criterium (1300 m). Jak się miało później okazać, druga z nich nie odbyła się z powodu nagłych opadów śniegu. Podczas Jesiennej Gali w biegu o Nagrodę Mosznej miało się rozstrzygnąć, czy tytuł najlepszego milera należy się ponownie Inheritorowi, czy może zostanie zdetronizowany przez trzyletniego Hard Worka. Tymczasem ogromnym wyczuciem tempa popisał się Brytyjczyk Gary Hind dosiadający Jibaala – poprowadził w dystansie i odskoczył rywalom na prostej. Skrzydeł pod francuskim dżokejem Fabienem Lefebvrem dostał także Big Luck, który nie zdołał co prawda dogonić Jibaala, ale zajął drugie miejsce, odpierając atak Hard Worka. Bezbarwnie przebiegł Inheritor, mimo dobrej pozycji na prostej, nie liczył się w rozgrywce.
Niektórym koniom zgłoszonym do Criterium (tym, które nie były sklasyfikowane z kategorii A), w ramach pocieszenia pozostawał rozgrywany w listopadzie wyścig o Nagrodę Pawimenta (I gr., 1200 m). Tak więc Big Luck i Faghelaed spotkały się w nim z kilkoma teoretycznie słabszymi, ale niosącymi niższe wagi rywalami. Po świetnym wrześniowym występie, murowanym kandydatem do wygranej wydawał się Big Luck. Rzeczywiście, w połowie prostej Big Luck znalazł się na pierwszym miejscu, jednak po chwili zboczył w stronę zewnętrznej bandy i zaczął tracić przewagę. Tuż przed celownikiem minęły go kapitalnie finiszujący z końca stawki Faghelaed oraz dobrze dysponowany jesienią Lorenc.
Info