Aktualności
Podsumowanie sezonu (2): 3-letnie folbluty
Trenowany przez Macieja Jodłowskiego Jolly Jumper wygrał Derby, pokonując mocną koalicję koni ze stajni Westminster. Ujawniła się także utalentowana sprinterka, a ogólnie rzecz ujmując trzylatki dość skutecznie rywalizowały z czołówką koni starszych.
Jolly Jumper – droga na szczyt
Z pozycji liderów rocznika derbowego sezon rozpoczynały kasztanka Moonu (Sea The Moon – Pax Aeterna / War Front) oraz gniadosz Matt Machine (Outstrip – Peace Fonic / Zafonic). Jako pierwszy z tej pary do startu wyszedł ogier, który w biegu o Nagrodę Strzegomia odniósł wartościowe zwycięstwo, pokonując m. in. niosące o 4 kg mniej Groszka i Kaneshyę. To ugruntowało jego pozycję na czele Handikapu Generalnego wśród trzylatków i sprawiło, że do klasycznego wyścigu o Nagrodę Rulera przystępował z pozycji faworyta. Był bliski sprostania tej niewdzięcznej roli, jednak tuż przed celownikiem wyprzedził go Jolly Jumper (Free Eagle – Laura’s Oasis / Oasis Dream). W ten sposób piękny dublet zanotował trener Maciej Jodłowski, a Jolly Jumper zrewanżował się Matt Machine za minimalną przegraną w Mokotowskiej w wieku dwóch lat. Tym razem Kaneshya był czwarty, nieznacznie przegrywając jeszcze z El Corazone.
Pozostał ostatni etap klasycznej ścieżki do Derby – dystansowy sprawdzian w biegu o Nagrodę Iwna. Tutaj notowania Matt Machine stały już niżej, ze względu na bardziej milerski niż dystansowy rodowód. Tymczasem wyścig był rozegrany na końcówkę, co wyraźnie mu podpasowało. Zaatakował na początku prostej i ponownie był bliski sukcesu, jednak tym razem fantastycznym finiszem popisał się Kaneshya (Hunter’s Light – Thawraat / Cape Cross). Podopieczny Krzysztofa Ziemiańskiego wygrał pewnie, wreszcie potwierdzając swoje duże możliwości. Nieszczęśliwie przeprowadzony Jolly Jumper finiszował na czwarty miejscu, za El Corazone, a zatem mimo dłuższego o 600 m dystansu, czołowa czwórka powtórzyła się z biegu o Nagrodę Rulera, choć w nieco zmienionej kolejności.
Bardzo ciekawie przebiegała rywalizacja klaczy. Sezon w Wiosennej rozpoczynały bowiem niepokonana w wieku dwóch lat Moonu (Sea The Moon – Pax Aeterna / War Front), a także obiecująco się zapowiadająca Jenny of Success. Ta dwójka była wyraźniej najlepsza. Dosiadana przez trenera Wiaczesława Szymczuka Jenny of Success mocno poprowadziła w dystansie, a na prostej dzielnie się broniła. To wystarczyło, by odeprzeć ataki Moonu, choć rywalka w końcówce była coraz bliżej.
Styl biegania i rodowód Jenny wskazywał, że klacz może mieć kłopoty na dłuższych dystansach. Trener i właściciele podjęli wyzwanie i postanowili sprawdzić to w biegu o Nagrodę Soliny. Co ciekawe, trener Maciej Janikowski nie zdecydował się wystawić w nim Moonu, która miała pobiec dopiero w Derby. Stajnia Westminster miała jednak kolejne mocne klacze. Jak się okazało, zastąpiły one godnie nominalną liderkę stajni. Jenny znów poprowadziła od startu, ale dystans 2200 m okazał się zbyt długi, by mogła skutecznie bronić pozycji. Wtedy właśnie do głosu doszły rywalki – ofensywnie przeprowadzona Lady Jaguar i dynamicznie finiszująca w końcówce Lady Iwona (Nataniel – Allannah Abu / Dubawi). Dość pewnie wygrała ta ostatnia, dosiadana przez Antona Turgaeva. Co ciekawe, dla podopiecznej Piotra Piątkowskiego było to pierwsze zwycięstwo w karierze! Trener jednak widział w niej potencjał i czekał aż on się objawi, co stało się w jednym z najlepszych momentów – krótko przed najważniejszym startem – w Derby.
Boczną ścieżkę przygotowań do biegu o błękitną wstęgę tradycyjnie już rozpoczynała gonitwa o Nagrodę Irandy. W imponującym stylu wygrał ją Don Kasters (National Defense – Unforeseen / Sky Mesa). Trenowany przez Janusza Kozłowskiego kasztan świetnie spisał się także w Memoriale Jerzego Jednaszewskiego, przegrywając jedynie z niosącym o 4 kg mniej Le Destrierem (Le Havre – Quanzhou / Dubawi) ze stajni Michała Borkowskiego. Ten ostatni przykuwał uwagę publiczności i ekspertów, bo po wygranej w debiutanckim wyścigu, właściciel zdecydował się go zgłosić do największej europejskiej gonitwy – Łuku Triumfalnego.
Zatem w roli koni najmocniej liczonych w Derby startowały: Jolly Jumper, Kaneshya, Don Kasters i Le Destrier. Swoich kibiców miała oczywiście też Moonu, której dyspozycja była największą zagadką. Za czarnego konia uznawano Lady Iwonę. Rzeczywiście, wymienione konie walczyły o czołowe lokaty. Kapitalnie przeprowadzony przez Szczepana Mazura Jolly Jumper zaatakował w połowie prostej. Nie dały mu rady nieźle finiszujące Moonu i Kaneshya, tymczasem z końca stawki mocno finiszowała Lady Iwona. Klacz niemal doścignęła Jolly Jumpera, jednak w celowniku ogier zachował niewielką przewagę. Kaneshya był trzeci, Moonu czwarta, natomiast piąte miejsce wywalczył najlepszy z koni polskiej hodowli – kraśnieński Santo Elmo (Exaltation – Santa Caterina / In Camera), co było naprawdę imponującym wynikiem trzylatka przygotowywanego przez Małgorzatę Łojek.
Korzystne wyniki trzylatków w rywalizacji ze starszyzną
W drugiej części sezonu główni bohaterowie Derby potwierdzali, że są w stanie nawiązać walkę ze starszymi przeciwnikami w prestiżowych gonitwach. Zdobywca błękitnej wstęgi po dłuższej przerwie pobiegł w St. Leger i w końcówce mocno naciskał Night Tornado. W Wielkiej Warszawskiej był czwarty. Jesienią wystartował jeszcze w gonitwie Listed w Lyonie, ale niestety nie wywalczył płatnej lokaty.
Wicederbistka Lady Iwona zgodnie z przewidywaniami wygrała Oaks. Druga na mecie była Calliepie (Le Havre – Looking Lovely / Storm Cat), trenowana we Francji dla Andrzeja i Ryszarda Zielińskich, a trzecia Moonu, którą chyba zbyt ofensywnie przeprowadził francuski dżokej. Miesiąc później doszło do rewanżu. W rywalizacji o Nagrodę SK Krasne Moonu łatwo rozprawiła się z Lady Iwoną. Oaksistka pobiegła jeszcze w Wielkiej Warszawskiej, zajmując 6. miejsce. Z kolei dla Moonu planowano start w Niemczech, który jednak nie doszedł do skutku.
Dobrze biegał Kaneshya. Ogier w biegu o Nagrodę Kozienic stoczył zacięty bój z Night Tornado, zakończony werdyktem łeb w łeb. Później finiszował drugi za Timemasterem w prestiżowej Westminster Freundschaftspreis, a jesienią zajął trzecie miejsce w Nagrodzie Korabia.
Lady Iwona Lady Iwona Kaneshya walczy z Night Tornado w Kozienic
Na nieco niższym poziomie dobrze zaprezentowały się jeszcze m. in. ogier Good Gift (Territories – Guiana / Tiger Hill) oraz klacze Lady Jaguar (Champs Elysees – Etesian / Shirocco) i Chibani (Wings of Eagles – Chokhani / Dalakhani). Ten pierwszy, trenowany przez Krzysztofa Ziemiańskiego, wygrał trzy biegi grupowe, ale był też drugi w biegach o Nagrody Przedświta i Zamknięcia Sezonu, a także trzeci w rywalizacji o Nagrodę Villarsa. Jego forma zdawała się systematycznie rosnąć i nie można wykluczyć, że w kolejnym sezonie będzie w stanie dołączyć do czołówki. Lady Jaguar (tr. Maciej Janikowski) i Chibani (tr. Andrzej Walicki) prezentowały zbliżone możliwości, spotykały się na bieżni kilkukrotnie i często zamieniały miejscami. Chibani wygrała jedną gonitwę grupową oraz wyścig o Nagrodę Novary, była też trzecia w SK Krasne i druga w Rzeki Wisły. Koniec końców, wyżej trzeba ocenić tegoroczne dokonania Lady Jaguar, która wygrała czterokrotnie na poziomie grupowym (w tym Nagrodę Zamknięcia Sezonu), była też druga w rywalizacji o Nagrody Soliny i Novary, czwarta w Oask (oczko przed Chibani) i trzecia w Rzeki Wisły.
Wśród trzylatków polskiej hodowli mocno wyróżnił się wyhodowany przez SK Moszna Magic (Ramonti – Magia / Zafonium), również trenowany przez Macieja Janikowskiego. Niezwykle pięknie zbudowany, wyrośnięty ogier odniósł trzy zwycięstwa w siedmiu tegorocznych startach, jednak doświadczony szkoleniowiec, wraz właścicielami, nie zdecydowali się go pozostawić w derbowym zapisie. Uznali, że nie jest jeszcze gotowy biegać na takim poziomie i wydaje się, że mieli rację. Magic rozpoczął swoją kampanię wygraną w Memoriale Tomasza Dula (pokonał El Corazone), a w trzecim starcie zdobył Nagrodę Ascahabada (również I gr.). W drugiej części sezonu najlepiej zaprezentował się w rywalizacji o Nagrodę Pink Pearla, łatwo wygrywając przed grupą solidnych koni starszych: Bat Eaterem, Quibou, Comin’Through oraz Guitar Manem.
Jenny – tak ma na imię nowa gwiazda sprintów
Trzylatki skutecznie potrafiły rywalizować z czołówką koni starszych nie tylko w biegach dystansowych. Na jedną z większych gwiazd w roczniku wyrosła bez wątpienia Jenny of Success (Rio de La Plata – Secret of Success / Johannesburg), która wyspecjalizowała się w biegach sprinterskich. Podopieczna trenera Wiaczesława Szymczuka sezon rozpoczęła od wspomnianej wygranej w Wiosennej, jeszcze wśród rówieśniczek. Po nieudanej próbie dystansowej w Soliny (2200 m, 5. miejsce), zdecydowano się powrócić z nią na dystanse sprinterskie i milerskie. W Memoriale Fryderyka Jurjewicza nie poradziła sobie za dobrze, jednak finiszując z końca stawki nie straciła wcale tak wiele do najlepszych krótkodystansowców na torze. W kolejnym starcie zdołała już wygrać. Rozgrywany na dystansie 1400 m wyścig o Nagrodę Syreny był jednym z najbardziej ekscytujących w sezonie. Jenny poprowadziła w swoim stylu, ale na prostej została „wzięta w kleszcze” przez utytułowanych milerów – wyśmienitego Timemastera oraz dzielnego Emiliano Zapatę. Mimo tego klacz nie ustąpiła nawet na krok. Na celownik wpadła niemal równocześnie z Timemasterem, ostatecznie bijąc go o nos!
Wysoką formę potwierdziła także w kolejnych startach. Niesamowity bój stoczyła z Emiliano Zapatą w gonitwie o Nagrodę Deer Leapa, tym razem o nos… przegrywając. Była także czwarta w biegu o Nagrodę Mosznej, co trzeba uznać za znakomity wynik, ale też potwierdzenie, że w tym roku lepiej spisywała się na dystansach 1300-1400 m. Tegoroczne zmagania zakończyła triumfem w Criterium, pokonując Emiliano Zapatę, Timemastera i Blizbora). Tym samym w siedmiu startach wygrała trzykrotnie, za każdym razem na poziomie kategorii A.