Traf Online
Oglądaj i graj!!!
Podwajamy wyścigowe emocje!
Zaloguj się na TrafOnline.pl już teraz!

Aktualności

Tor Służewiec

Moim mentorem jest tata

10 sierpnia 2016

Rozmowa z Joanną Wyrzyk, która w minioną niedzielę uzyskała stopień praktykanta dżokejskiego.

Gratulacje, wygrałaś we Wrocławiu 25. i 26. gonitwę w karierze. Teraz jesteś praktykantem dżokejskim. Długo na to czekałaś?

Od jakiegoś czasu. Ścigam się od 2,5 roku. Bardzo udany był mój pierwszy sezon. Dosyć szybko uzyskałam stopień starszego ucznia. 10. gonitwę wygrałam w sierpniu 2014 r. na klaczy Sorelina. Był to dopiero mój 28. dosiad w życiu.
W poprzednim sezonie moja kariera jakby zwolniła. Może oczekiwania były zbyt duże po tak udanym początku. Odniosłam tylko kilka zwycięstw. Ten rok zaczynałam z nadzieją, że wkrótce zostanę praktykantem dżokejskim.

Trzy z tegorocznych zwycięstw odniosłaś we Wrocławiu. Na czyje zaproszenie tam jeździsz?

Poprzednim razem, w czerwcu, o przyjazd poprosił mnie trener Tadeusz Dębowski. To był bardzo pracowity dzień, jechałam wówczas u niego w sześciu gonitwach i udało mi się odnieść jedno zwycięstwo, na klaczy pełnej krwi Tulicie. Tym razem do dwóch wyścigów zapisał mnie Adam Suchorzewski, jednak 25. zwycięstwo odniosłam na arabce Delli Princessie ze stajni Tadeusza Dębowskiego. Potem wygrałam jeszcze na przygotowywanym przez Adama Suchorzewskiego Sauronie.

W tym roku po raz pierwszy miałaś okazję uczestniczyć w gonitwie Derby. Pojechałaś na arabce Okimie. Jakie to uczucie?

Asia Wyrzyk i Okima
Joanna Wyrzyk na Okimie

Przed biegiem było trochę nerwowości, tym bardziej, że liczyłam na dobry wynik. Dobrze mi się współpracuje z tą klaczą, na treningach spisywała się obiecująco. Tymczasem podczas gonitwy od początku nie miała ochoty się ścigać i trudno jej było w ogóle nadążyć za końmi. Byłam mocno rozczarowana.

Co jest dla ciebie najtrudniejsze w pracy jeźdźca wyścigowego?

Trudno mi wskazać coś takiego. Myślę, że presja, kiedy dosiadam faworyta lub oczekiwania innych. Odczuwałam to w ostatnich tygodniach, kiedy byłam już bliska uzyskania stopnia praktykanta dżokejskiego i miałam kilka dosiadów na liczonych koniach. Wszyscy wokół mówili: – Teraz powinnaś wygrać, albo: może teraz się uda.
Trzeba nauczyć się radzić sobie z presją, by podchodzić do gonitwy bez niepotrzebnych emocji. Na wyścigach nie można zakładać, że na pewno się wygra lub na pewno przegra.

Ale z pewnością masz też wsparcie…

Bez wątpienia dużo zawdzięczam tacie. To on namówił mnie do zrobienia licencji i cały czas jest moim mentorem. Wspólnie analizujemy wyścigi. Pokazuje mi, jakie błędy robię, co powinnam, a czego nie powinnam robić w czasie wyścigu. To pozwala mi się rozwijać i eliminować błędy.

Czy skończyłaś już naukę w szkole?

Tak, w tym roku zdałam maturę, więc ten etap mam już za sobą.

Jakie są twoje dalsze plany?

Chciałabym jakoś wszystko ze sobą połączyć. Chciałabym dalej się uczyć, ale jeszcze nie zdecydowałam na jakim kierunku i czego dokładnie. Planuję jednak pogodzić naukę z karierą jeździecką i pracą. Zobaczymy, jak mi się to uda.

Uprawiasz też inne sporty?

Będąc w szkole dużo grałam w siatkówkę. Teraz nie bardzo mam z kim, więc jest trudniej.

Czy masz czas na pozasportowe hobby?

Nie bardzo. Chętnie czytam książki, ale nie zawsze mam na to chęć po pracy. Często w stajni jestem od wczesnego rana do godziny 17, więc ani czasu, ani siły za wiele nie pozostaje.

Bardzo dziękujemy za rozmowę.

Rozmawiał Piechur