Traf Online
Oglądaj i graj!!!
Podwajamy wyścigowe emocje!
Zaloguj się na TrafOnline.pl już teraz!

Aktualności

Tor Służewiec

Maciej Janikowski: Nie lubię ferować wyroków przed wyścigiem

1 września 2009

Przed gonitwą St. Leger ostrożnie oceniał pan szanse Merliniego. Czy dlatego, żeby nie zapeszyć?

Nie lubię ferować wyroków przed wyścigiem, bo nie leży to w mojej naturze. Według mojego długoletniego doswiadczenia i rozeznania, o tej porze roku starsze konie powinny mieć jeszcze przewagę na trzylatkami. Merlini na szczęście potwierdził to założenie, ale obie klacze, zwłaszcza Princess of Leone, która chyba straciła już ochotę do biegania, wypadły słabo. Natomiast trzylatki, nie tylko derbista Soros, który w końcówce zbliżał się do mojego konia, ale także Zico, niosący pod Ochockim 1,5 kg więcej niż powinien, spisały się, moim zdaniem, bardzo dobrze. To będą zapewne groźni rywale Merliniego w Wielkiej Warszawskiej.

Zaraz po biegu głosił pan peany pod adresem dżokeja Piątkowskiego.

Bo mu się jak najbardziej należały. Trzeba, jak to się mówi, złożyć głęboki ukłon Piotrkowi. Jego ostatnie jazdy w ważnych gonitwach były wręcz profesorskie. Zresztą, wyniki mówią same za siebie. Wygrał w Derby, Oaks, St. Leger i SK Krasne. Inna sprawa, że miał trochę szczęścia. W Derby pojechał na Sorosie, bo Zahariev był niedysponowany po upadku z konia. Merliniego też by nie dosiadał, gdyby Krowicki nie miał zaplanowanego występu w Baden-Baden. Ale liczy się przede wszystkim to, jak potrafił wykorzystać nadarzające się okazje. Nieprzypadkowo mówi się, że szczęście sprzyja lepszym.

Jaki jest Merlini?

Zaplanowałem mu w tym roku mniej startów, bo jest to koń, który bardzo przeżywa każdy wyścig. Poci się czasami nadmiernie na padoku, bo jest niecierpliwy. On chciałby od razu się ścigać, bez zbędnych ceremonii. Jest to bardzo szczery koń, który daje z siebie wszystko wszystko w każdym wyścigu. Dlatego też potrzebuje więcej czasu między gonitwami, żeby zregenerować siły i psychicznie odpocząć. Na pewno lepiej czuje się na dystansach 2400 m i powyżej, co w St. Leger potwierdził.

Najbliższy wyścig, Wielka Warszawska, już za 26 dni. Czy to nie za mało dla pańskiego faworyta na odpoczynek?

Pomiędzy biegami o nagrody Widzowa i Prezesa Totalizatora Sportowego też był miesiąc przerwy i Merlini sobie poradził. Spróbujemy po raz drugi wygrać Wielką Warszawską, choć nie ukrywam, że może być bardzo ciężko. W ubiegłym roku wygrana Merliniego w tej prestiżowej gonitwie była sensacją. 27 września będzie już  pierwszym faworytem. Każdy wyścig jest inny. Nie wiadomo, jakie będą warunki atmosferyczne. Mogę pana zapewnić, że gdy będzie mnie pan przepytywał przed gonitwą, znów będę ostrożny w prognozach.

Minęło 40 lat od rozpoczęcia przez pana kariery trenerskiej na Służewcu. Jak pan ocenia swój jubileuszowy rok na torze?

Jeszcze pozostały trzy miesiące do końca sezonu, więc chyba za wcześnie na ostateczną ocenę. Na pewno nie mam  takich sukcesów, jakbym chciał, bo zbyt mało nasza stajnia odniosła zwycięstw. Po prostu zbyt mało mamy w tym roku dobrych koni. Ale ten niedostatek rekompensują triumfy Merliniego, dobra postawa Terry Incognity oraz Basso, który poza niepowodzeniem w Derby, miał udane występy. Wspólnie z właścicielami ustaliliśmy, ze będzie on jednak biegał najdalej na 2000 m.

Dziękujemy za rozmowę i życzmy sukcesów w sezonie jesiennym.

Rozmawiał Islander