Traf Online
Oglądaj i graj!!!
Podwajamy wyścigowe emocje!
Zaloguj się na TrafOnline.pl już teraz!

Aktualności

Tor Służewiec

Drugiej Shannon Queen mogę już nie trenować

25 sierpnia 2017

 Rozmowa z Januszem Kozłowskim.

Czy wygrana Shannon Queen w biegu Sheikh Zayed Bin Sultan Al Nahyan – Nagroda Europy to pana największy sukces w karierze trenerskiej?

Shanon Queen dekorowana na padoku po zwycięstwie w Derby

Na pewno wygranie tego prestiżowego wyścigu, od 2010 r. włączonego do Światowego Festiwalu Koni Arabskich, to niesamowita sprawa. Powiem jednak inaczej – móc trenować takiego konia, jak Shannon Queen, to wielki zaszczyt. Wygrała 10 gonitw, w których startowała, w tym dziewięć imiennych, a sześć najwyższej kategorii. Taki koń najprawdopodobniej trafia się raz w karierze trenerskiej. Śrubuje rekord występów bez porażki i wpisała się do historii jako pierwszy arab polskiej hodowli, który zdobył Nagrodę Europy od czasu włączenia jej do światowego cyklu gonitw. Bardziej efektowne mogło być to zwycięstwo, gdyby na Służewcu pojawił się francuski Metrag, ale tego już się nie dowiemy.

Zanim został pan trenerem, był pan czołowym służewieckim dżokejem. Starsi bywalcy bez wątpienia pamiętają pańskie sukcesy w najważniejszych gonitwach dla folblutów: trzy wygrane w Derby (Aksum, Kliwia, Dancer Life) oraz cztery w Wielkiej Warszawskiej (Cisów, Kesar i dwukrotnie Kliwia). Czy był też jakiś koń czystej krwi arabskiej, który zapadł panu w pamięć?

Znakomicie wspominam chyba najlepszego araba, jakiego dane mi było dosiadać – Minosa. Dysponował on niesamowitym finiszem i zawsze atakowałem na nim z ostatniej pozycji. W karierze przegrał tylko jeden wyścig, o Nagrodę Janowa. Można jednak powiedzieć, że w tym przypadku była to wspólna wina moja i trenera Walickiego, ponieważ zdecydowaliśmy się w tym biegu sprawdzić, jak Minos zachowa się prowadzony w środku stawki. Niestety, wyraźnie nie przypadło mu to do gustu. W dystansie się nosił, a po wyjściu na prostą nie potrafił oddać tak imponującego finiszu, jak zazwyczaj. Co prawda, walczył do końca, ale ostatecznie o szyję wygrał Borek. W Derby Minos, prowadzony przeze mnie już na końcu stawki, nie dał szans rywalowi.

Czy jako dżokej zdobywał pan Nagrodę Europy?

Dwukrotnie. Na wspomnianym Minosie w 1991 r., a dwa lata wcześniej na Origanie. Derby Arabskie wygrałem trzykrotnie, oprócz Minosa w 1991, były to Mahoń w 1980 i Element (1982).

A które konie dały panu najwięcej radości w ciągu kariery trenerskiej?

Janusz Kozłowski dobrze wspomina Hospitalite, która zdobyła dla niego Nagrodę Wiosenną

Miałem więcej dobrych folblutów niż arabów. Pierwszym koniem, którego darzyłem ogromnym sentymentem była Królowa Gwiazd. Już w pierwszym sezonie pracy jako trener (w 2003 r.) dała mi zwycięstwo w gonitwie klasycznej – St. Leger. Dodatkowo, była to klacz, na której zaledwie rok wcześniej jeździłem. Niewiele brakowało, a od razu święciłbym również zwycięstwo w Derby, jednak trenowana przeze mnie Tiarella minimalnie w celowniku tej gonitwy przegrała z Joungiem Islanderem. Niestety, zaraz po tym biegu kariera tej dzielnej klaczy zakończyła się z powodu kontuzji. Rok później mój inny koń, Domus, także był ostatecznie drugi w Derby po przesunięciu Królowej Śniegu z pierwszego miejsca na trzecie za crossing. W 2006 r. miałem jeszcze waleczną Desert Dabby, która zdobyła dla mnie Oaks najpierw w Wiedniu, a później w Warszawie. Znakomita według mnie była także Hospitalite. To ona, dała mi ostatnie do tej pory zwycięstwo w gonitwie klasycznej, Wiosennej, w 2015 r. Potem doznała kontuzji przed startem w Oaks. To była duża strata, bo myślę, że wśród rówieśniczek nie miała sobie równych.

O Ziko nie da się zapomnieć

W poprzednich latach nie miałem zbyt wielu dobrych arabów. Do końca życia z pewnością zapamiętam derbistę z 2014 r., Ziko. Nie tylko dlatego, że zdobył błękitną wstęgę, Nagrodę Michałowa i zajął drugie miejsce w biegu Sheikh Zayed Bin Sultan Al Nahyan – Nagroda Europy za wyśmienitym Ameretto, ale również z powodu jego niezwykle trudnego charakteru. Zarówno w pracy treningowej, jak i podczas wyścigów, sprawiał kłopoty. Niejednokrotnie kończyło się to przegraną, jeśli dżokej popełnił choćby mały błąd lub się z nim nie dogadał. Bardzo fajną klaczą była Netka, zwyciężczyni gonitw o Nagrody Baska i Sambora w wieku trzech lat. Niestety, w dalszej karierze szczęście jej nie sprzyjało. Minimalnie przegrała wyścigi o Nagrodę Sabelliny, Oaks oraz Michałowa – ten ostatni po walce z derbistą Waresem.

Wróćmy do tegorocznej bohaterki. Jak Shannon Queen znalazła się w pańskiej stajni?

Państwo Gromalowie w sezonie 2015 mieli dwie klacze, Szatynkę i Margaret. Z drugą z nich rok wcześniej pracował Rumen Panczew, ale gdy zdecydował się przenieść ze Służewca, właściciele zaczęli szukać innego trenera. Rumen zaproponował im mnie. Rozpoczęliśmy współpracę z państwem Gromalami, dzieląc udziały w koniach po 50%. Wspomniane klacze spisywały się przeciętnie, wkrótce zostały sprzedane. Jesienią przybyły młode konie, zapowiadające się bardzo interesująco. I rzeczywiście, okazały się niezwykle dzielne. Wśród nich była Shannon Queen.

Czy od początku widać było, że ma tak ogromne możliwości?

Państwo Gromalowie rozpoczęli współpracę z Januszem Kozłowskim w 2015 r.

Cała piątka na treningach radziła sobie bardzo dobrze. Osiągały świetnie czasy galopów, jednak Shannon Queen początkowo ustępowała Naspartinie i Gusie. Z tą drugą debiutowały w jednym wyścigu i okazało się, że na torze zielony Shannon czuje się jak ryba w wodzie. Wygrała pierwszy wyścig łatwo w świetnym czasie. Gusa była druga, a kilka długości za nimi bieg ukończyła Arwa, która przecież także okazała się czołowym koniem w roczniku. Pełne moje zaufanie Shannon Queen zdobyła po drugim zwycięstwie. Warto dodać, że Gusa i Twilight również okazały się końmi pozagrupowymi, Minastirit biega na rzetelnym poziomie, a w Derby był piąty. Tylko Naspartinę nękały problemy zdrowotne. Bardzo późno wyszła do startu w wieku trzech lat. Udało jej się wygrać jeden wyścig. Była szykowana do tego sezonu, ale ostatecznie nie wystartowała i daliśmy jej spokój.

A jaka na co dzień jest Shannon Queen? Kto jej dosiada na treningach?

To zupełnie bezproblemowa klacz. Nie boi się pracy treningowej i dobrze znosi obciążenia. Jest świetnie zbudowana i silna, a ponadto spokojna i zrównoważona. To wszystko sprawia, że praca z nią jest łatwo i przyjemna. Jeździmy na niej na zmianę z Aleksandrem Reznikovem.

Czy przed wyścigiem o Nagrodę Europy denerwował się pan bardziej niż zwykle?

Shanon Queen świetnie poradziła sobie w niezbyt korzystnych dla niej warunkach

Mam wrażenie, że z każdym kolejnym startem Shannon Queen nerwy są coraz większe. Niezależnie od rangi wyścigu. Po prostu odczuwalna jest pewnego rodzaju presja, gdyż klacz pozostaje niepokonana, startuje w roli faworytki, a to zawsze działa na wyobraźnię. Ponadto, w miniony weekend warunki na torze były ekstremalne. Padający bez przerwy niemal przez dwa dni deszcz, zmienił stan bieżni na ciężką. Bardziej obawiałem sie tego niż przeciwników, gdyż Shannon Queen jest potężnie zbudowana i takie warunki nie są dla niej korzystne. Pokazała jednak, że ma  wystarczającą klasę, aby przezwyciężyć również i tę trudność.

Jak klacz czuje się po wyścigu i jakie są dalsze plany wobec niej?

Oczywiście, długi wyścig w ciężkich warunkach zmęczył ją, ale wydaje mi się, że bardziej odczuła Derby. Jest bardzo twarda i szybko doszła do siebie. Teraz będzie przygotowywana do kolejnego ważnego wyścigu – Oaks.

Zapewne spotka się tam z towarzyszkami stajennymi.

Niestety, w biegu o Nagrodę Sabelliny Gusa dostała lekkiego krwotoku z nozdrzy. Wraz z właścicielami zdecydowaliśmy, że nie będziemy jej już dłużej męczyć i wróci do stadniny. Twilight spisała się dzielnie. Niosła o 3 kg więcej od przeciwniczek, które ją nieznacznie pokonały. To niezwykle rzetelna klacz i mam nadzieję, że w Oaks będzie widoczna.

Spośród młodych arabów ze stajni wyróżniła się Mina Maia. Czy ma pan jeszcze jakiegoś asa w rękawie?

Trzyletnia Mina Maia w debiucie była druga, ale kolejne dwa wyścigi wygrała łatwo

W tym roczniku już raczej  żaden z moich koni niczym szczególnym nie zaskoczy. Rzeczywiście Mina Maia wyróżnia się. Myślę, że to bardzo utalentowana klacz, ale zupełnie inna niż Shannon Queen. Nie jest tak spokojna, trzeba bardzo ostrożnie prowadzić ją w wyścigu, ponieważ odczuwa biegi. Dysponuje przyspieszeniem, jest błyskotliwa. Zobaczymy, jak poradzi sobie w kolejnym starcie, prawdopodobnie gonitwie o Nagrodę PZHKA dla klaczy.

Dziękujemy bardzo za rozmowę.

Rozmawiał Piechur