Traf Online
Oglądaj i graj!!!
Podwajamy wyścigowe emocje!
Zaloguj się na TrafOnline.pl już teraz!

Aktualności

Tor Służewiec

Dolomiti ma pięknego brata

10 kwietnia 2015

Rozmowa ze Sławomirem Walotkiem

Czy myślał pan o tym, żeby jeszcze raz wejść do tej samej rzeki, czyli zacząć po 12-letniej przerwie znów trenować konie na Służewcu?

Nie zakładałem tego. Nie zamierzałem otwierać stajni publicznej, ale gdy państwo Sabina i Salih Plavacowie zwrócili się do mnie z propozycją, zgodziłem się od razu. Wcześniej nie znałem ich osobiście, ale jak się dowiedziałem później, liczący się na wyścigach ludzie mnie rekomendowali. To było sympatyczne.

Jakie pan przeżywa w związku z tym emocje? Nastąpił przypływ adrenaliny?

Nie. Chcę po prostu jak najlepiej potrafię spełnić oczekiwania moich pracodawców. Jako trener wyścigowy czuję się już spełniony. Przed wyjazdem do Hongkongu (2004 r.) pracowałem w sumie w tym zawodzie 22 lata (od 1980 do 2002 r.), najpierw we Wrocławiu, a potem w Warszawie. Odniosłem sukces w Derby (w 1999 roku wygrał Country Club), ponadto przygotowywany przeze mnie arab Kishan wygrał dwukrotnie Nagrodę Europy (1995-96).

Co pan robił w Hongkongu? Czy miał pan bezpośrednią styczność z wyścigami?

Nie pracowałem na torze. Prowadziłem stajnię w miejscowości oddalonej o ok. 40 km od niego. Trafiały tam konie przechodzące rekonwalescencję po kontuzjach i chorobach. Ja się nimi opiekowałem. U nas się nie jeździło, nie było takiej możliwości. Ozdrowieńcy wracali do swych stajni i tam dopiero wznawiali treningi.

Czyli nie można powiedzieć, że dzięki temu wyjazdowi poszerzył pan swój warsztat trenerski?

Nie można.

Pomówmy teraz o koniach. Zacznijmy od najstarszego, 6-letniego Daredevila. Czy już się zakończyły jego problemy zdrowotne?

Tak, już w ubiegłym roku jesienią nic mu nie dolegało. Biegał jednak poniżej oczekiwań, bo, moim zdaniem, po prostu nie chciał się ścigać. Przestawiliśmy go w ostatnich miesiącach na płoty i przeszkody. Jest taki plan, że zadebiutuje już w pierwszej płotowej gonitwie sezonu, Memoriale Aleksandra Falewicza. Skacze dobrze, więc może ta konkurencja będzie mu bardziej odpowiadała.

Przybył do pańskiej stajni niezły pięciolatek Daston.

Był zgłoszony, ale właściciel, którym jest mój koniuszy Ariel Dyszkielewicz, w międzyczasie przeniósł go do stajni Andrzeja Laskowskiego. Tak więc trenuję tylko konie państwa Plavaców.

Jak przezimowała ubiegłoroczna wicederbistka Dolomiti?

Dobrze i jest nadal nadzieją stajni. Na plus trzeba zapisać, że się przez zimę uspokoiła, bo wcześniej nerwy ją zjadały. Będzie rywalizowała z czołówką koni starszych. Zacznie najprawdopodobniej od Nagrody Golejewka.

Czy w derbowym roczniku pańskie konie mają szansę zaistnieć?

Sądzę, że wstydu nie przyniosą, bo poza jednym, pozostała szóstka bardzo ładnie prezentuje się po zimie. W wieku 2 lat wystartowała jednak tylko Le Arita. Pozostałe to debiuty.
Le Arita ma złoty charakter do biegania. Gdyby miała takie same możliwości, byłaby zapewne w czołówce rocznika. Rozwinęła się, dobrze galopuje, więc wiążemy z nią pewne nadzieje. Będzie prowadzona boczną ścieżką na dłuższych dystansach.
Anna Ca to dobra klacz, zadebiutuje w maju.
Aspire jest pięknym koniem, ale ma trudny charakter, który na szczęście ujawnia się tylko w boksie. Trzeba bardzo uważać, żeby sobie lub obsłudze nie zrobił krzywdy. Ale pod siodłem nie ma z nim większych problemów. Powinien dobrze biegać. Myślę, że po karierze na dystansach płaskich będzie rywalizował także w gonitwach z płotami.
Blue Ninja wygrał wyścig we Francji i dlatego został zakwalifikowany do kategorii A. Przybył do stajni z pewnymi problemami zdrowotnymi i nie robił zimą dobrego wrażenia. Ale ostatnio po serii zabiegów weterynaryjnych zaczął lepiej galopować. Prawdopodobnie pierwszy raz pobiegnie w gonitwie o Nagrodę Strzegomia, jednak trudno powiedzieć czy wystarczy mu szybkości, żeby od razu nawiązał walkę z czołówką.
Galicję uważam za pożyteczną kobyłę. Royal River też powinien być dobrym koniem grupowym. Natomiast Talk Me ma ciągle problemy z nogami i może nie wyjść do startu.

Co może pan powiedzieć o dwulatkach?

Trenuję dosyć liczną grupę (16 koni, ze zgłoszonych nie ma Ambrosii), ale czy dobrych, to się dopiero okaże. Z zagranicznych najwyżej oceniam klacze, irlandzką Choupette oraz brytyjską Invincible Red. Dobre wrażenie robią krajowe ogiery po Golden Tirolu, wyhodowany przez panią Sabinę Plavac Realy Gold oraz moszniański Isfalan. Bardzo ładnie wygląda i obiecująco galopuje Time of Freedom. Jest też piękny, rodzony brat Dolomiti, Design, już nie niemieckiej, lecz polskiej hodowli państwa Plavaców. Miał problemy kostne, ale wszystko jest na dobrej drodze i powinien jesienią zadebiutować. Jest to największa nadzieja stajni!

Dżokeja Viktora Popova sam sobie pan wybrał?

Nie. Zatrudnili go tak, jak i innych pracowników stajni, państwo Plavacowie. Jestem z niego po kilku miesiącach współpracy bardzo zadowolony.

Dziękujemy bardzo za rozmowę

Rozmawiał: Islander