Traf Online
Oglądaj i graj!!!
Podwajamy wyścigowe emocje!
Zaloguj się na TrafOnline.pl już teraz!

Aktualności

Tor Służewiec

Debiutant, który dobrze wie, o co gra

12 kwietnia 2017

Rozmowa z trenerem Maciejem Kacprzykiem (fot. Agnieszka Marczak)

Miała być jedna stajnia z panem w roli przede wszystkim jej organizatora i administratora, natomiast najlepszy w historii Służewca trener Andrzej Walicki miał się zajmować tylko szkoleniem koni. Ostatecznie ta koncepcja jeszcze w końcu listopada ub. roku spaliła na panewce. Nie byliście w stanie się dogadać?

Maciej Kacprzyk (fot. A. Marczak) przygotowuje do sezonu  24 konie

Mieliśmy pewien spór, ale ostatecznie szybko go zażegnaliśmy i rozstaliśmy się w zgodzie. Nie wszyscy właściciele, którzy w poprzednim sezonie współpracowali z Walickim, po zakończeniu działalności jego firmy w końcu listopada, zdecydowali się powierzyć swoje konie do mojego treningu, ale w międzyczasie pojawili się nowi. W rezultacie, jak na początek, prowadzę od grudnia całkiem liczną stajnię. Z 26 zgłoszonych, przygotowuję do sezonu 24 konie, bo dwa araby z Janowa Podlaskiego jeszcze nie dojechały. O nowej stajni, w której trenerem jest obecnie Walicki nie wypada mi mówić. Myślę, że pan Andrzej sam zrobi to najlepiej. W każdym razie jesteśmy dobrymi sąsiadami.

Prawdę mówiąc, gdyby Walicki nie szukał swego następcy i do tej roli pana przez ostatnie dwa lata nie przygotowywał, trudno byłoby panu zadebiutować tak szybko roku w roli trenera?

Zdaję sobie z tego sprawę i jestem panu Andrzejowi głęboko wdzięczny. Zawsze będę podkreślał, że był moim mistrzem, a ja jego uczniem.

Jest pan spoza służewieckiego środowiska. Kiedy pojawiła się w panu chęć prowadzenia własnej stajni na Służewcu? 

Mój ojciec, który lubił jeździć konno, zabierał mnie na wyścigi od dzieciństwa. Zadbał też o moją wszechstronną edukację w końskiej dziedzinie. Jako sportowiec zacząłem od skoków przez przeszkody, a potem kupiliśmy najpierw jednego, a potem drugiego araba i w ten sposób już pod koniec szkoły podstawowej trafiłem do rajdów długodystansowych, do których konie tej rasy, oprócz półkrewków, najlepiej się nadają. Startowałem w tej konkurencji wiele lat z sukcesami. Byłem mistrzem Polski na dystansie 160 km, ponadto zdobyłem brązowy medal. Jeździłem na dwóch dobrych arabach, które ścigały się wcześniej na torze, Elewatorze i Elbanie. Tego drugiego (liczy sobie już 22 lata) mam do tej pory. Odbyłem też najpierw jako jeździec rajdowy trzymiesięczny staż we Francji, a potem przez dziewięć miesięcy pracowałem również jako trener i jeździec w rajdowej stajni w Emiratach.

Na tor, już nie tylko jako widz, po raz pierwszy trafiłem dzięki dr. Jackowi Łojkowi, który podczas moich studiów na Wydziale Zootechniki SGGW cały czas mnie zachęcał, abym się wyścigami zainteresował od fachowej strony. Brałem to pod uwagę, bo interesowała mnie szczególnie fizjologia wysiłku koni i monitoring treningu. Za  namową dr. Łojka już po ukończeniu studiów inżynierskich, zapisałem się w 2010 r. na kurs trenerski, który prowadzili m.in. Małgorzata Łojek, Paweł Gocłowski i Krzysztof Wolski. Bardzo mi się te zajęcia podobały. Zdałem bez problemu egzamin teoretyczny i praktyczny. Następnie odbyłem staż właśnie w stajni Walickiego. Po jego ukończeniu utrzymywałem z nią kontakt, przychodząc na przejażdżki.

W 2014 roku pan Andrzej zaproponował mi ściślejszą współpracę, której efektem miało być przekazanie mi po dwóch latach stajni. W tym czasie towarzyszyłem mu we wszystkich zajęciach i podczas treningów, bywałem też z nim na zapisach, wyjeżdżałem z końmi do Wrocławia, zastępowałem go podczas jego nieobecności na Służewcu, karmiłem i siodłałem konie itp. To była dobra szkoła, dlatego czuję się jako debiutujący trener dosyć pewnie. Ale oczywiście zdaję sobie sprawę, że będę oceniany na podstawie wyników na torze, a nie dobrych chęci. Konkurencja w gronie trenerów jest obecnie nieubłagana. Kto nie osiąga sukcesów zadowalających właścicieli koni, musi wcześniej czy później zrezygnować.

Pomówmy teraz o koniach. Przygotowuje pan dwa dobre starsze folbluty, 7-letniego sprintera Emperora Ajeeza i 5-letniego  Wiedzmina. Czego pan po nich oczekuje?

Emperor Ajeez wygrał w ub. sezonie wyścig o Nagrodę Mosznej, podobnie jak w 2014 r.

Co najmniej utrzymania dotychczasowego poziomu. Emperor jest w kategorii A, bo choć biegał w ub. roku trochę pechowo, to jednak wygrał podczas Jesiennej Gali Nagrodę Mosznej. Nie będzie więc dla niego taryfy ulgowej. To bardzo waleczny, jednak dosyć trudny koń do prowadzenia w dystansie. Zdarzało mu się gubić starty, ale gdy udało nam się ten problem opanować, to dwa razy kończył poobijany przez inne konie.
Wiedzmin został poddany zabiegowi kastracji, co mu chyba pomogło, bo czuje się bardzo dobrze. Jest sklasyfikowany w II grupie, ale niewykluczone, że rzucimy go na głębszą wodę w biegu o Nagrodę Golejewka (kat. B).

Jak się prezentuje grupa sześciu trzylatków?

Bardzo ładnym i dobrze pracującym ogierem jest nie mający jeszcze imienia brytyjskiej hodowli syn Zamindara, który nie biegał w wieku 2 lat. Wierzę, że może osiągać dobre wyniki. Debiut czeka też nieźle się zapowiadającą Winnig Colors Two. Natomiast Dos D’Ange, niestety, nie rozwinął się przez zimę. Może z czasem się jednak poprawi. Dłuższe dystanse powinny sprzyjać Faraonowi, który słabo zadebiutował. Nico to olbrzymi koń (171-193-21,5), więc będzie musiał się rozbiegać. Santa Exela dopiero zadebiutuje, zapowiada się średnio. Najsłabszy jest Książę Kalipso.

Co może pan teraz powiedzieć o czterech dwulatkach?

Podobają mi się irlandzki ogier po Most Improved i brytyjska klacz po Elusive. Dwa pozostałe, francuska klacz oraz irlandzki ogier wyglądają na późniejsze konie.

Siłą napędową pańskiej stajni powinny być konie arabskie, szczególnie trzy „Alkhalediahy”: 8-letni Burkan, 6-letni Salman i chyba rokujący największe nadzieje 5-letni Shadwan, które w pierwszy sezonie występów na Służewcu pokazały duży potencjał.

Shadwan Al Khalediah jest niepokonany w czterech startach na Służewcu. Biegał jednak dotąd wyłącznie na poziomie grupowym.

Jestem bardzo zadowolony, że dostałem od Polska AKF Sp. z o.o. do treningu te trzy dobrze mi już znane konie. Świetnie przezimowały i powinny zdobywać trofea dla stajni. Mam dość komfortową sytuację, jeśli chodzi o planowanie ich startów, bo Burkan i Salman są w drugiej grupie, a Shadwan w pierwszej. Ten trzeci zostanie najprawdopodobniej w czerwcu wypróbowany na bardziej mu chyba odpowiadającym średnim dystansie (1800-2000 m) także za granicą. Biorę pod uwagę wyścig z cyklu Sheikh Zayed Bin Sultan Al Nahyan w Rzymie.

Eksterierowa, delikatna Alsa odniosła zwycięstwo w wieku trzech lat, więc mam do wyboru albo zapisywać ją do gonitw otwartych dla klaczy, albo do eksterierowych z ogierami.

Mający bardzo dobre pochodzenie wyścigowe Muzaffar (ojciec Munjiz, rosyjska matka po Nougatinie) jako trzylatek nie biegał z powodu kontuzji. Mam nadzieję, że zadebiutuje w maju i dopiero wtedy okaże się jaka jest skala jego talentu i czy będzie można wiązać z nim większe nadzieje.

Z młodego rocznika trenuję same klacze. Podobają mi się janowskie Akia i Cenobia, które już w maju mogą być widoczne w gonitwach eksterierowych, bo są zaawansowane w treningu i mają dobre charaktery. Jestem bardzo zadowolony, że Janów mi zaufał i przekazał konie. Bardzo ciekawie zapowiadają się również córki Akbarsa, hodowli i własności Janusza Ryżkowskiego, Eryka Jr i Sonella Jr. W gonitwach eksterierowych powinna sobie dobrze radzić Ferbista, córka Amaranta i oaksistki Fiszki.

Kto będzie jeździł w pańskiej stajni?

Od początku kwietnia zatrudniłem jednego z najlepszych polskich dżokejów ostatniego 30-lecia Wiaczesława Szymczuka, który należy do elitarnej grupy „tysięczników” (wygrał ponad 1000 gonitw). Bardzo się z tego cieszę, że pozyskałem tak rutynowanego mistrza, mającego także praktyczną wiedzę na temat treningu koni. Pracuje u mnie również uczennica Joanna Balcerska. W miarę możliwości będę również ją zapisywał do wyścigów, ale mam prośbę do innych trenerów, by pamiętali o niej podczas zgłoszeń jeźdźćów do cyklu gonitw uczniowskich, bo ja nie mam w stajni koni, które mogłyby w nich biegać. To ambitna, silna dziewczyna, ma dobre warunki fizyczne, gdyż uprawia fitness.

Ponadto jestem umówiony z dżokejem Piotrem Krowickim, z którego usług też będę korzystał. Chcę jednak podkreślić, że pierwszeństwo w wyborze, kto będzie dosiadał ich koni, mają jednak właściciele.

Bardzo dziękujemy za rozmowę.

Rozmawiał Islander