Sześciokrotny czempion służewieckiego toru Aleksander Reznikov powrócił wczoraj z USA. Pracował tam w należącej do Władimira Kazakova stajni Glockenburg oraz brał udział w wyścigach na kilku amerykańskich torach. Zapytaliśmy go o wrażenia z drugiego, kilkumiesięcznego pobytu w Stanach Zjednoczonych, a także o to, czy będzie się ścigał podczas ostatniej dwudniówki na Służewcu.

– Konkurencja, jeśli chodzi o jeźdźców, jest bardzo duża, tam się naprawdę ciężko wygrywa – opowiada Reznikov. – Ja mogę swój pierwszy rok startów na amerykańskich torach uznać chyba za udany. Mam za sobą 269 wyścigów, przede wszystkim w Tampa Bay na Florydzie i Suffolk Downs w Bostonie, a także na torze w Mountaineer. Odniosłem w sumie 33 zwycięstwa, 28 razy byłem drugi i 23 razy trzeci. Jeździłem i wygrywałem głównie na koniach trenowanych w stajni Glockenburg przez Olgę Nowak, ale gdy znalazłem agenta ścigałem się również ok. 80 razy w barwach innych stajni. Można powiedzieć, że „stanąłem na chód”, jeśli chodzi o moją karierę zawodową. Mam propozycję dalszej pracy w USA, ale muszę ją rozważyć. Przyjechałem, żeby załatwić swoje różne, osobiste sprawy. Decyzję, co będę robił w najbliższej przyszłości, podejmę m.in. po rozmowach z trenerami. Na razie cieszę się, że nie zapomnieli o mnie i będę mógł brać udział w gonitwach w ostatnią sobotę i niedzielę sezonu 2012 w Warszawie – kończy Aleksander Reznikov.

Info