Traf Online
Oglądaj i graj!!!
Podwajamy wyścigowe emocje!
Zaloguj się na TrafOnline.pl już teraz!

Aktualności

Tor Służewiec

Nie głaskało go życie po głowie… Wspomnienie o Stanisławie Sałagaju

8 maja 2018

20 stycznia minęła piąta rocznica śmierci świetnego dżokeja, a następnie jeszcze lepszego trenera (sześciokrotnie był wybierany Trenerem Roku) Stanisława Sałagaja. W sobotę o godz. 17.30 zostanie rozegrany po raz szósty bieg upamiętniający tę wybitną wyścigową postać. Z tej okazji przypominamy wspomnienie o Stanisławie Sałagaju.

Stanisław Sałagaj był bardzo dobrym dżokejem, a następnie znakomitym trenerem koni wyścigowych. Fot. Edyta Twaróg.

Stanisław Sałagaj urodził się w 1935 roku we wsi Złotniki k. Mielca. Był siódmym z dziewięciorga dzieci. Matka zmarła przy dziesiątym połogu. Ojciec po kilku latach opuścił rodzinę. Przeniósł się do jednej z sąsiednich wsi, gdzie założył nowe stadło. Staszek był wychowywany początkowo przez starsze rodzeństwo. Sypiał w stajni, bo tam było cieplej, a poza tym w domu nie było dla niego miejsca. Następnie trafił do Domu Dziecka, skąd został zabrany i adoptowany przez bezdzietne małżeństwo z Krakowa. Jednak gdy jego przybrana matka zaszła w ciążę, Staszek znów musiał wrócić do Domu Dziecka.

Z klasztoru na Służewiec

Kolejnym etapem jego dzieciństwa był pobyt w jednym krakowskich klasztorów. W zamian za opiekę służył m.in. do mszy. Nie miał jednak zadatków na przyszłego zakonnika. Po przeczytaniu ogłoszenia w gazecie, że w Warszawie przyjmują chłopców do pracy w stajni na Służewcu, bez powiadomienia opiekunów opuścił klasztor wraz z kolegą i udał się do stolicy. Był rok 1949. Zaczął pracować jako chłopiec stajenny i brać udział w wyścigach. Nie było łatwo, bo konkurencja była duża. Setną gonitwę wygrał i stopień dżokeja uzyskał dopiero 1959 roku. W tym samym sezonie dżokejami zostali także Mieczysław Mełnicki i śp. Arkadiusz Goździk (zmarł w kwietniu 2012 r.).

Przekleństwo Dziwaczki

Podczas kariery jeździeckiej pozostawał trochę w cieniu ówczesnych gigantów: Jerzego Jednaszewskiego, Mieczysława Mełnickiego i Vasyla Hutulaeca. Przylgnęła do niego etykietka wielkiego pechowca. Ani razu nie udało mu się zwyciężyć w Derby (był pięciokrotnie drugi) i w Wielkiej Warszawskiej. Sam mówił po latach, że nad jego wyścigowym losem ciążyła niczym przekleństwo przegrana na Dziwaczce w Derby 1961 z Solali. Jego zdaniem, wygrał tamten wyścig. Ale fotokomórki, która by mogła rozwiać wątpliwości, wtedy jeszcze na torze nie było. Sędziowie ustalali wyniki w celowniku na oko. Ich zdaniem minimalnie wygrał Solali.

Najbardziej pechowego wyboru sam dokonał w 1976 roku. Wygrał wtedy Nagrodę Rulera (1600 m) na Irandzie oraz bardzo łatwo Nagrodę Iwna (w biegu tym najczęściej ścigają się ogiery, a klacze rzadko) na Jurystyce. Trener Stanisław Dzięcina dał swemu imiennikowi pierwszeństwo wyboru. Sałagaj wybrał Jurystkę, bo był przekonany, że na niej może wygrać. Tymczasem zwyciężyła Iranda pod Janem Filipowskim, a Jurystka osiągnęła celownik dopiero jako czwarta. Podobnie pechowo wybrał konia do Derby w 1980 roku. Trener Józef Paliński miał wtedy dwie dobre klacze, drobną Sinaję i masywną Sonorę. Proponował mu tę piewszą. Staszek postanowił, że pojedzie na Sonorze. Wygrała Sinaja pod Bolesławem Mazurkiem.

W Kolonii mógł wygrać, ale zgubił bat

Najlepszy był dla Staszka sezon w 1979 roku. Podczas Mityngu Państw Socjalistycznych w Berlinie wygrał na trenowanym przez Arkadiusza Goździka Czubaryku dwukrotnie: najpierw Interderby (2400 m), a po tygodniu najbardziej prestiżową gonitwę tej cyklicznej imprezy o Puchar Kongresu (2800 m). Czubaryk poprawił w tym drugim biegu rekord należący do legendarnego, rosyjskiego Anilina, który pod dżokejem Nasibowem wygrał trzykrotnie Wielką Nagrodę w Kolonii. Następnie wystartował na Czubryku właśnie w Kolonii. W biegu tym wystąpiły jeszcze dwa konie polskiej hodowli, derbista Skunks oraz zwycięzca Wielkiej Warszawskiej z 1978 r. Pawiment, który wtedy biegał już w barwach niemieckiego właściciela. Czubaryk stoczył piękną walkę z faworytem gospodarzy Nebosem, ale Staszek po biegu był radosny i niepocieszony zarazem, bo znów zajął… drugie miejsce. Ubolewał, że w ferworze walki jeden z rywali wytrącił mu bat z ręki. Twierdził, że z batem by wygrał! Czwarty na mecie zameldował się Skunks, a Pawiment był piąty.

Dzięki redaktorowi Janowi Ciszewskiemu, który zyskał sławę jako sprawozdawca piłkarski i żużlowy, ale promował też wyścigi w telewizji, Staszek stał się na tyle popularny, że w Plebiscycie „Przeglądu Sportowego” na najlepszych sportowców Polski uplasował się na 16. miejscu.

Kontuzje go nie załamały

Z kontuzjami borykał się przez całą jeździecką karierę. Sześć razy doznał wstrząsu mózgu. Połamał kręgi kręgosłupa, żebra, obie ręce i nogi, a kość obojczyka miał sztukowaną tworzywem.

Najgorsze były dwa wypadki. W 1971 koń się pod nim podczas wyścigu potknął i przewrócił. Doznał wtedy wstrząsu mózgu, złamania trzech kręgów szyjnych, pięciu żeber i lewej ręki.

We wrześniu 1981 r. podczas ulewy jechał na Targoszynie. W połowie zakrętu ogier pośliznął się i upadł, przygniatając go całym swoim ciężarem. Okupił to wstrząsem mózgu i odłamaniem wyrostków od czterech kręgów kręgosłupa lędźwiowego. Po tym wypadku komisja lekarska zabroniła mu jazdy w gonitwach. Nie miał innego wyjścia musiał zostać trenerem. Zaczął prowadzić stajnię w 1984 roku.

Trenerskie sukcesy i stresy

Jako trener Stanisław Sałagaj święcił wiele sukcesów. Fot. Edyta Twaróg

Choć jego uniwersytetem była jedynie ponad trzydziestoletnia kariera jeździecka, szybko okazało się, że ma wielki talent do trenowania koni. Już w pierwszym sezonie został czempionem trenerów. Prowadzona przez niego Stajnia Jaroszówka (z SK Jaroszówka dostawał najlepsze konie) wygrała najwięcej gonitw. 1985 rok miał trochę słabszy, choć trenowany przez niego arab Złoty Potok po zajęciu trzeciego miejsca w Derby, wygrał pierwszą Nagrodę Europy na Służewcu, ale do 1993 roku wygrywał trenerski czempionat jeszcze siedem razy (najwięcej zwycięstw – 82 odniósł w 1990 r.). Sześciokrotnie też był wybierany przez sprawozdawców wyścigowych Trenerem Roku w posezonowych wyborach pod patronatem „Życia Warszawy”. Do szczęścia brakowało tylko jednego. Zwycięstwa w Derby!

Przekleństwo Dziwaczki odczuł chyba najboleśniej, gdy  „Suzinka” (klacz Susy) wygrała Derby w 1991 roku, ale po proteście została zdyskwalifikowana za crossing. Derbowe zwycięstwo przypadło drugiej na mecie Kliwii. W 1993 roku wszystko wskazywało na to, że błękitną wstęgę powinna zdobyć fenomenalna Upsala, ale Dziwaczka znów o sobie przypomniała. Sensacyjne zwycięstwo odniósł uważany za outsidera Durand (później już nie zaistniał), a Upsala była druga. Wygrała następnie Oaks oraz Wielką Warszawską i została wybrana Koniem Roku. Wcześniej to miano przypadło Omenowi (1987 r.), który po wygraniu Nagrody Rulera był drugi w Derby (za Solozzo), a potem pierwszy w St. Leger i Wielkiej Warszawskiej, oraz Dietmarowi (wygrał w 1988 r. m. in. nagrody: PRM, St. Leger i Wielką Warszawską).

Sukcesy Omena, Dietmara i Susy zostały docenione w USA. Odbył z nimi Sałagaj trzy podróże na zaproszenie tamtejszych organizatorów wyścigów. Ogiery wystartowały w Wielkiej Waszyngtońskiej (Omen w 1987 r., Dietmar rok później), ale zajęły dalsze miejsca, natomiast Susy nie pobiegła ostatecznie w Chicago, gdyż dzień przed wyścigiem znaleziono ją w boksie z objawami ostrego zatrucia. Ledwie została odratowana przez lekarzy weterynarii.

Karierę trenerską pierwszy raz Sałagaj zakończył w po sezonie 1994, gdy nastąpiła prywatyzacja stajni. Powrócił jesienią 1996 r., gdy po zakończeniu współpracy z Małgorzatą Capriari zatrudnił go wielki miłośnik koni i wyścigów Paweł Zarzycki. W latach 1998-2002 pracował Lutku na Mazurach w ośrodku treningowym Leszka Kowala. Wrócił tam jeszcze na krótko w 2007. Jednak znów podupadł na zdrowiu. W 2008 roku przeszedł sześć operacji. Dwukrotnie amputowano mu nogę powyżej kolana.

W następnych latach poruszał się już tylko na wózku. Bywał jednak na wyścigach w dniach rozgrywania ważnych gonitw. Przywozili go synowie Paweł i Artur, których, gdy byli nastolatkami, próbował nakłonić do ścigania się na wyścigach, ale wdali się w mamę Barbarę i zanadto wyrośli, by na dłużej mogli zostać jeźdźcami. Starszy o rok Artur brał udział w 50. gonitwach i wygrał 12 razy. Paweł uczestniczył w 12 biegach, z których dwa wygrał.

Ostoja w rodzinie

Po nieudanym pierwszym małżeństwie, którego owocem była córka Agnieszka, znalazł Staszek żonę niezwykłą, Barbarę, pielęgniarkę z zawodu. Zanim urodzili się Artur i Paweł, wychowywała ona najpierw Agnieszkę, opuszczoną przez matkę, która wyjechała do Francji. Wychodząc za mąż za Stanisława Sałagaja Barbara pogodziła się również z faktem, że ma on na Węgrzech jeszcze jedną córkę, Erikę, będącą owocem związku, jaki Staszek nawiązał podczas rocznego pobytu na torze w Budapeszcie. Nosiła ona nazwisko Sałagaj i zachowała je jako pierwsze również po wyjściu za mąż. Na weselu byli Staszek i Barbara. Agnieszka wyjechała w wieku 21 lat do Francji, ale utrzymywała z ojcem stałe kontakty. Staszek bardzo dbał o to, aby jego córki pamiętały, że mają braci, a chłopcy mieli dobre relacje z siostrami. Rodzina była dla niego, w życiu pełnym nie tylko goryczy i udręk, ale także wzlotów i radosnych momentów, prawdziwą ostoją.

Jan Zabieglik

Najważniejsze zwycięstwa Stanisława Sałagaja:
a) jako dżokeja: czterokrotnie St. Leger (1965 – Da Gano, 1977 – Calvados, 1979 – Akcept, 1980 – Dżudo), dwukrotnie Prezesa Rady Ministrów (1977 – Duplikat, 1980 – Czubaryk) oraz Rulera (1975 – Orton i 1976 – Iranda).
b) jako trenera: trzykrotnie Wielka Warszawska (1987 – Omen, 1988 – Dietmar, 1993 – Upsala) oraz St. Leger (1987 – Omen, 1988 – Dietmar, 1991 – Suzy), dwukrotnie Rulera (1987 – Omen, 1993 – Upsala) i raz Prezesa Rady Ministrów (1988 – Dietmar).