Traf Online
Oglądaj i graj!!!
Podwajamy wyścigowe emocje!
Zaloguj się na TrafOnline.pl już teraz!

Aktualności

Tor Służewiec

Jestem spokojny o moje konie w Derby

29 czerwca 2017

Rozmowa z trenerem Krzysztofem Ziemiańskim.

Jak długo czekał pan na debiut w roli trenera w Derby?

Iron Belle rozczarowała w zeszłorocznych Derby, ale później wygrała Oaks.

Trwało to stosunkowo krótko, jeśli wziąć pod uwagę czas w roli samodzielnego trenera. Karierę na Służewcu rozpoczynałem przecież jako asystent w 1984 r., najpierw u Stanisława Dzięciny. Następnie współpracowałem z Józefem Palińskim, Stanisławem Sałagajem, aż w końcu z moim ojcem, Bogdanem. Samodzielnie stajnię na Służewcu objąłem w 1991 r. Trenowałem wtedy raczej słabsze konie – to były czasy, w których każdy trener miał konie z konkretnej stadniny, mnie przypadło Iwno II. To oznaczało, że teoretycznie lepsze konie trafiały do stajni Iwno I, prowadzonej przez Albina Rejka. Pierwsze konie, aż trzy, posłałem do boju w Derby w 1995 r. Liczyłem jednak przede wszystkim na Tripolisa.

I jak mu poszło?

Był czwarty. To był wyścig, w którym w sposób niesamowity sprawdziło się wyścigowe porzekadło, że Derby wygrywa koń najszczęśliwszy, niekoniecznie najlepszy. Faworytem był dosiadany przez Katarzynę Szymczuk Wolarz i to on wydawał się wtedy koniem wyróżniającym się i potwierdził to później, w Wielkiej Warszawskiej. Tymczasem przed startem Derby jedna z klaczy zgubiła podkowę i wystartowała ostatecznie bez niej. Jeszcze na zakręcie trzymała się w czołówce, ale tor był twardy i w końcu musiała poczuć jakiś ból w tym kopycie. Mocno i niespodziewanie zastopowała, a kolejni jeźdźcy, byli zmuszenie ją omijać. Większość faworytów została wyrzucona na duże koło, a nieliczne konie zyskały przy kanacie. Wśród nich był Numerous, który odskoczył na prostej i fantastycznie finiszujący w końcówce Wolarz nie zdołał go już dogonić, choć szedł jak burza. Tripolis też pięknie finiszował. Kilka tygodni później wygrał wyścig o Nagrodę Kozienic, a w kolejnym sezonie jeszcze St. Leger na 2800 m i Criterium na 1300 m. To był bardzo uniwersalny koń.

Które Derby z początkowego okresu kariery jeszcze pan mile wspomina?

Ciekawa sytuacja miała miejsce niedługo później. Wybraliśmy się na aukcję do Francji, aby zakupić kilka koni, które później zostały rozlosowane wśród trenerów. M. in. Dorota Kałuba wylosowała Arctica, a ja klacz Helenę de la Roque. Arctic okazał się koniem najlepszym w roczniku, który wystąpił do Derby w 1998 r. Był niepokonanym dwulatkiem (nie licząc dyskwalifikacji w debiucie), a następnie wygrał bieg o Nagrodę Rulera, Iwna i Derby, w którym wyprzedził bezpośrednio walczące trzy moje konie. Ostatecznie Jubiler był drugi, Bongiorno trzeci, a Helena czwarta. Jeszcze szósty był Arivederci. Ten sam Arctic pokonał mojego Jubilera później w Wielkiej Warszawskiej.

Na zwycięstwo w Derby musiał pan jeszcze poczekać…

Tak. Po wspomnianym sezonie przyszły lata chudsze. Miałem oczywiście sporo dobrych koni, jak np. Conti Power, czy De Facto, ale w Derby nie odgrywały one głównych ról. Dopiero w 2010 roku zwycięstwo odniosła liczona wówczas w przedostatniej kolejności Infamia.

To była wielka sensacja. Czy dla pana także?

Wiedziałem, że to klacz o dużym potencjale. W dobrym stylu wygrała przecież wyścig o Nagrodę Dżamajki, a Wiosenną przegrała dopiero po walce. Zupełnie nie udał jej się wyścig o Nagrodę Soliny i wówczas naszła mnie myśl, że chyba większą nadzieją na dobry wynik w Derby będzie ogier Charro, który w pięknym stylu wygrał Memoriał Jerzego Jednaszewskiego. Jednak w biegu o błękitną wstęgę to Infamia pofrunęła, wydzierając na ostatnich metrach zwycięstwo. Jak się okazało, nie był to przypadek, bo później w dobrym stylu wygrała również Oaks.

Szybko udało się pójść za ciosem.

Intens z pewnością był jednym z najlepszych koni, jakie ścigały się na Służewcu w XXI w.

Tak się złożyło, że już wtedy trenowałem fenomenalnego Intensa, który w kolejnym sezonie okazał się w Derby lepszy od rywali aż o 12 długości. Z nim też wiązała się długa historia, ale w skrócie powiem, iż od początku widziałem w nim ogromny potencjał. Nie chciałem go zbytnio eksploatować w wieku dwóch lat, łatwo wygrał trzy wyścigi, ale nie mierzył się z czołówką. Wygrał gonitwę o Nagrodę Rulera łeb w łeb z Małym Kapralem, jednak w Iwna został pokaleczony i był piąty. Jakimś cudem udało się go wystarczająco przygotować do Derby, w którym eksplodował jego talent. Później znów dopadł go pech – uraz wyeliminował go z wyścigu o Nagrodę Kozienic, mimo to skompletował w wielkim stylu potrójną koronę, bez wysiłku zdobywając Nagrodę St. Leger, a na koniec również Wielką Warszawską. Lecz od tamtej pory znów mam post, jeśli chodzi o Derby.

Pańskie konie nie będą faworytami, ale czy np. Shantaram może sprawić niespodziankę na miarę Infamii?

Czy wyhodowaną w Hiszpanii Shantaram stać na sprawienie niespodzianki?

Trudno powiedzieć. Jednak gdyby tak się stało, to nie byłaby to już aż taka sensacja. Moim zdaniem klacz czuje się już od kilku tygodni świetnie, niestety, wyścig o Nagrodę Soliny był oszukany. Nie poradziła sobie przy szybkiej końcówce. Na szczęście wiele wskazuje na to, że ta sytuacja się nie powtórzy, wyścig będzie raczej mocny. To jej powinno pasować, podobnie jak elastyczna bieżnia. Do tej pory klacze sprawiały wrażenie słabszych od ogierów, ale czy rzeczywiście tak jest dowiemy się dopiero w niedzielę. Ja jestem zupełnie spokojny o moje konie.

A co z Umberto Caro?

To delikatny koń, ale bardzo pracowity. Dużo daje z siebie na treningach i w wyścigach, dlatego nie powinien zbyt często biegać. Nie potrzebuje tego. Łatwo utrzymać go w kondycji. Mimo swoich ograniczonych warunków fizycznych jest silny i bardzo energiczny. Bardzo ładnie zaprezentował się Memoriale Jerzego Jednaszewskiego i wówczas podjęliśmy decyzję, że wystartuje w Derby. Nie było już sensu zgłaszać go do kolejnego wyścigu, ponieważ pozostawało jedynie 5 tygodni, a on potrzebuje więcej niż dwa przerwy. Pojedzie na nim współwłaścicielka – Karolina Kamińska, zdolna amazonka. Jeśli wykona plan taktyczny poprawnie, niewykluczone, że sprawi jakąś niespodziankę. Zobaczymy, na co stać ten duet.

Dziękujemy bardzo za rozmowę.

Rzomawiał: Piechur