Traf Online
Oglądaj i graj!!!
Podwajamy wyścigowe emocje!
Zaloguj się na TrafOnline.pl już teraz!

Aktualności

Tor Służewiec

Miałem okazję uczyć się od najlepszych

26 kwietnia 2017

 Rozmowa z Siergiejem Vasyutovem.

W najbliższą niedzielę zadebiutujesz w roli trenera. Przypomnijmy jednak najpierw, jak zaczęła się i jak przebiegała twoja dotychczasowa przygoda na wyścigach w Polsce.

Siergiej Vasyutov w niedzielę zadebiutuje w roli trenera

Do Polski przyjechałem jako jeden z obsługi grupy rosyjskich koni przysłanych do pani trener Nieory-Tchkuaseli w 1996 r. Wśród tych arabów była m. in. Gordaia, matka derbistów: Gorca (wygrał też dwukrotnie bieg o Nagrodę Europy w 2003 r.) i Gazello (Skandinavian Derby 2017) czy utalentowanego Gongesa z Reguła. Oczywiście, wcześniej uczęszczałem do szkoły sportowej i miałem już trochę wyścigowego doświadczenia. Kiedy skończył się mój kontrakt związany z tymi końmi, byłem już zdecydowany, by zostać w Polsce. Poznałem moją pierwszą żonę. Po zakończeniu współpracy z panią Nieorą, pracowałem u Mieczysława Mełnickiego, następnie u Macieja Janikowskiego, aż trafiłem pod skrzydła Doroty Kałuby w 2003 r. To był dla mnie przełomowy moment.
Właśnie w ciągu pierwszego roku pracy u tej znakomitej trenerki urodziła się moja córka, a ja odniosłem dwa duże sukcesy w roli dżokeja – najpierw wygrałem na Tulipie bieg o Nagrodę Prezesa Rady Ministrów, a kilka miesięcy później na tej samej klaczy triumfowałem w Wielkiej Warszawskiej. Potem pracę na Służewcu przeplatałem zagranicznymi kontraktami. W 2005 roku pracowałem w Anglii u jednego z topowych wówczas tamtejszych trenerów – Eda Dunlopa. W jego stajni była wspaniała klacz Ouija Board, zwyciężczyni angielskiego i irlandzkiego Oaks, dwukrotnie pierwsza w Breeders’ Cup Filly & Mare Turf i triumfatorka prestiżowych Hong Kong Vase i Prince of Wales’s Stakes.

Po powrocie na Służewiec współpracowałem z Krzysztofem Ziemiańskim, ale wkrótce znów dołączyłem do ekipy Doroty Kałuby. Od 2007 r. współpracowałem już ściśle z Janowem Podlaskim, ale w międzyczasie wyjeżdżałem do Dubaju (2010/2011), gdzie również miałem okazję przyglądać się świetnemu trenerowi i dosiadać na treningach znakomitych koni. Były to dwulatki własności słynnej rodziny Al Maktoum, które trafiały później do najlepszych europejskich stajni i startowały w największych wyścigach. W latach 2012-13 byłem również w USA, gdzie brałem również udział w wyścigach. Odniosłem 13 zwycięstw na tamtejszych torach.

Czyli można powiedzieć, że miałeś okazję uczyć się od najlepszych.

Tak, poznałem wielu świetnych trenerów. Oprócz wspomnianego Eda Dunlopa, miałem okazję współpracować z trenerem Niallem Brennanem, podczas sezonu, w którym jego konie zdobywały najcenniejsze laury w USA. Wygrał dwa spośród trzech wyścigów zaliczanych do Potrójnej Korony, bowiem Orb triumfował w Kentucky Derby, natomiast Palace Malice w Belmont Stakes. Zresztą, w ub. roku jego Nyquist okazał się najlepszy we Florida Derby, a następnie zdobył Kentucky Derby, więc jego stajnia nadal jest na topie.

Mimo wszystko uważam, że najwięcej zawdzięczam pani Dorocie Kałubie, która poświęciła mi naprawdę dużo czasu i uwagi. To wraz z nią i jej ówczesną asystentką, Darią Gutowską, osiągnęliśmy wiele znaczących sukcesów. Oprócz wspomnianej folblutki Tulipy, udało nam się doprowadzić do sukcesu w Derby Rutena, którego akurat nie dosiadałem w biegu o błękitną wstęgę, ale jeździłem na nim podczas treningów i późniejszej wygranej w St. Leger.

Ponadto zdobywaliśmy wiele trofeów w rywaliazacji koni czystej krwi arabskiej, m.in. kilkakrotnie triumfując w Derby: Ermis (2009), Celtis (2010, który wygrał pod Piątkowskim, ale ja byłem drugi na również janowskim Equilinie), Sabir (2011) i Pirat (2012). Będąc na zagranicznych kontraktach miałem do czynienia wyłącznie z folblutami, więc niemal praktycznie wszystkiego, czego będę potrzebował pracując z końmi arabskimi w roli trenera w Janowie Podlaskim, nauczyłem się od pani Doroty.

Dużo się zmieniło w twoim życiu w ciągu ostatnich kilku miesięcy?

Shahad Athbah to jeden z asów w talii trenera Vasyutova

Bardzo dużo. W sierpniu urodził mi się synek, Max. Już tutaj, w Janowie Podlaskim, gdzie postanowiliśmy się przenieść i założyć rodzinę wraz z moją ukochaną Iulią Beliak na stałe w 2014 r. Mniej więcej w tym samym czasie, kiedy po raz drugi zostałem ojcem, spadło na mnie sporo obowiązków związanych z trenowaniem koni, ponieważ trenerowi Bogdanowi Strójwąsowi zdrowie już nie pozwalało w pełni angażować się w tę pracę. Od tamtej pory to głównie ja odpowiadałem za przygotowanie janowskich arabów. Na szczęście początek tej współpracy był na tyle obiecujący, że teraz już oficjalnie trenuję większość koni tej posiadającej wspaniałe tradycje stadniny. Jesienią udało nam się wygrać gonitwy o Nagrody Czorta (Piaget), Baska (Bandolero) i Witraża (Shahad Athbah), a także odnieść duży sukces w Skandinavian Arabian Derby, które wygrał przygotowywany przez nas Gazello, należący do firmy C. Olsen Agri. Pod koniec sezon Gazello był jeszcze drugi w biegu o Nagrodę Porównawczą na Służewcu. Niestety, później właściciele zabrali go do Francji, gdzie podobno doznał poważnej kontuzji i już nie wystartował. Szkoda, bo to świetny koń, w dodatku darzę go dużym sentymentem, bo jak już wspomniałem, przybyłem do Polski wraz z jego matką, Gordaią.

Pomówmy o koniach. Trenujesz tylko dwa starsze araby, za to bardzo mocne.

Dokładnie. Sześcioletni francuski SS Mothill biegał w ub. roku dobrze (wygrał trzy razy), ale według mnie nie na miarę swoich możliwości. Było to związane z faktem, że doznał pęknięcia puszki kopytowej i ten uraz mocno wpłynął na jego wyniki na przestrzeni całego sezonu. Nie było szans przygotować go już w 100 %. W tym roku jest zdrowy, ale za to wiosną krył klacze, więc trudno ocenić, jak to wpłynie na jego postawę na torze. Czuje się świetnie, jednak może się okazać, że będzie potrzebował trochę czasu, żeby znów się rozbiegać, bo tak nieraz dzieje się z arabskimi ogierami.

Rok młodsza od niego brytyjska Shahad Athbah to bardzo utalentowana klacz. Odniosła już pięć zwycięstw na Służewcu, a ja ciągle uważam, że to nie jest jeszcze kres jej możliwości. Myślę, że w pierwszej części sezonu zaliczy 1-2 starty, aby wdrożyć się w sezon, natomiast chciałbym, aby osiągnęła szczyt formy w sierpniu, gdy rozgrywany będzie wyścig o Nagrodę Europy, bo ten wyścig uważam za docelowy dla tej dzielnej klaczy.

Który z czterolatków jest najlepszy?

Urodziwy Elader będzie zgłoszony do Derby

Myślę, że to wyjaśni się dopiero na służewieckiej bieżni. Po poprzednim sezonie dołączył do nas Elader, który był trenowany we Wrocławiu i rewelacyjnie zaprezentował się w biegu o Nagrodę Porównawczą. Ten teoretycznie eksterierowy ogierek pokazał spory talent i będzie jednym z koni zgłoszonych przeze mnie do Derby. To fajny, lekki i szybki konik. Łatwo go przygotować i dlatego to on, jako pierwszy, wyjdzie do startu. Uznałem, że nie ma na co czekać i już w najbliższą niedzielę pobiegnie w wyścigu o Nagrodę Cometa. Nie ukrywam, że będzie to dla mnie trudny, ale ekscytujący debiut w roli trenera. Nie mam jednak wątpliwości, iż Elader zasłużył sobie na tę szansę zeszłoroczną postawą. Ponadto, jego występ pozwoli mi ocenić, jaki jest poziom przygotowania trenowanych przeze mnie koni.

Do Derby planuję zgłosić też Piageta i Bandolero. Oba prezentują zupełnie inny typ niż Elader. To konie bardzo masywne, silne. Co ciekawe, bardzo lubią razem trenować i współpracować ze sobą, dlatego najprawdopodobniej wystąpią w biegu o Nagrodę Kabareta. Z optymizmem patrzę na ich tegoroczne występy, ale zobaczymy, co przyniosą rozstrzygnięcia na torze. Być może do wyścigu o błękitną wstęgę zapiszę również Paliusza, który fajnie się rozwinął i dobrze spisuje się na treningach. W wieku trzech lat biegał nieszczęśliwie, ale zawsze zajmował płatne miejsce, startując nie tylko w wyścigach eksterierowych. Chcę dać mu szansę.

Benissimo jest jedynym koniem prywatnej własności. Wygląda pięknie, biegał na niezłym poziomie i myślę, że nadal będzie radził sobie podobnie. Peon także wygrał jeden wyścig i znalazł się w II grupie, ale przez zimę specjalnie się nie zmienił. Jedynym koniem, który w ub. roku nie wygrał jest Pitawal. Ma średnie możliwości, ale jestem zadowolony z jego pracy treningowej.

Możesz już coś powiedzieć o młodych arabach?

To liczna grupa. Myślę, że będę je zapisywał nie tylko do wyścigów eksterierowych, co da mi pewne pole manewru. Ogierki bardzo mi się podobają. Są zaawansowane w pracy treningowej, ładnie wyglądają, mają fajne warunki fizyczne. Dopiero pierwsze starty pokażą, jaki poziom naprawdę prezentują, bo na razie mogę je porównywać tylko między sobą, a to nie musi odzwierciedlać ich rzeczywistej wartości. Moją uwagę zwrócił Parsek, ponieważ wyróżnia się szybkością, jest bystry i może okazać się dobry, o ile charakter mu na to pozwoli.
Jeśli chodzi o trzyletnie klacze, to przyszły one znacznie później, a ponadto są raczej masywniejsze i cięższe. Z tego względu pewnie trochę dłużej trzeba będzie na nie poczekać, chociaż liczę, że pod koniec maja zaczną startować. Może się okazać, że część z nich będzie dobrze sobie radziła, dzięki czemu zostałyby w treningu na przyszły rok. Nie ukrywam, że bardzo mi na tym zależy, bo w tym roku mam wyłącznie ogiery w roczniku derbowym, a fajnie byłoby mieć również jakieś klacze, z którymi można byłoby wiązać nadzieje pod kątem Oaks. Tak renomowana stadnina, jak Janów Podlaski, powinna mieć w tym biegu swoją przedstawicielkę.

Reasumując, czy uważasz, że powierzone ci konie są dobrze przygotowane do sezonu?

Generalnie tak, ale oczywiście więcej będzie można powiedzieć po pierwszych startach. Ogólnie patrząc, zima była dla nas łaskawa, co w tym roku było szczególnie ważne, gdyż przeprowadzany był remont hali i nie była ona dla nas dostępna. Muszę jednak przyznać, że zupełnie mnie to nie martwiło, ponieważ dzięki temu konie są zahartowane i w przeciwieństwie do poprzednich lat, praktycznie nie mieliśmy problemów z ich zdrowiem. Konie trenowały na śniegu, na łąkach, w lasach. Myślę, że wykonaliśmy dobrą robotę i za to chcę bardzo gorąco podziękować całej załodze stajennej, ponieważ każdy wykazał się zaangażowaniem. Szczególnie jestem bardzo wdzięczny Agnieszce Borys. Mam nadzieję, że to wszystko przełoży się na udany początek sezonu i dobre wyniki na przestrzeni całego roku.

Sam będziesz dosiadał wszystkich janowskich koni?

Na pewno będę jeździł na zdecydowanej większości, ale niejednokrotnie będę zapisywał więcej niż jednego konia do wyścigu. Dzięki temu, że mieliśmy dużo pracy, ważę mniej niż w poprzednich sezonach i spokojnie będę mógł jeździć pod 54 kg, z czego jestem zadowolony. Oprócz mnie w wyścigach może brać udział Piotrek Nakoniechnyi, który posiada także licencję trenerską. Myślę, że warto, aby spróbował swoich sił na torze.

Bardzo dziękujemy za rozmowę i życzymy sukcesów w roli trenera.

Rozmawiał Piechur