Traf Online
Oglądaj i graj!!!
Podwajamy wyścigowe emocje!
Zaloguj się na TrafOnline.pl już teraz!

HISTORIA TORU

TOR SŁUŻEWIEC
 

historia wyścigów konnych

POCZĄTEK WYŚCIGÓW KONNYCH W POLSCE

Konia z rzędem temu, kto wie, od kiedy ścigano się na ziemiach polskich…! Wyścigi konne to najstarsza forma jeździectwa*. Nasi przodkowie zapewne ścigali się, od kiedy tylko wsiedli na konia, chociaż raczej nie dla sportu, a jako element walki czy polowań. Jedno jest pewne: potrzeba wyścigów, mimo trudnej historii, nigdy w Polakach nie zgasła, a wręcz przeciwnie. Była coraz większa.

* Według Nowej encyklopedii powszechnej PWN

Data, którą można uznać za oficjalny początek ery wyścigów konnych w Polsce, to rok 1777.

Wtedy to na drodze z Woli do Ujazdowa klacz należąca do Kazimierza Rzewuskiego prześcignęła konia angielskiego posła, sir Charlesa Whitwortha. Informację o tym podała „Gazeta Warszawska”.

Kolejną ważną datą był rok 1841. Powstało wtedy Towarzystwo Wyścigów Konnych i Wystawy Zwierząt Gospodarskich w Królestwie Polskim, które już w tym samym roku zorganizowało wyścigi na profesjonalnym torze.

Pierwszy warszawski tor miał długość około kilometra i znajdował się na Polu Mokotowskim (w okolicach dzisiejszego Placu Unii Lubelskiej). Wyścigi konne rozemocjonowały całą Warszawę i stały się nieodłącznym elementem życia towarzyskiego stolicy. Musiały jednak zostać zawieszone po wybuchu powstania styczniowego (1863-1864). Ani ta przerwa, ani represje i odebranie autonomii Królestwa Polskiego, nie spowodowały spadku ich popularności. Polskie konie z każdym rokiem stawały się lepsze.

Popularność wyścigów stale rosła, a na ziemie polskie zaczęli przybywać trenerzy i jeźdźcy z Anglii.

To stamtąd pochodzą najlepsze konie wyścigowe, najlepsi szkoleniowcy i dżokeje. Mogliśmy się uczyć od mistrzów, co rozpoczęło złoty okres polskich wyścigów konnych. Było o nich głośno w całej Europie.

Trudny czas przyszedł wraz z I wojną światową. Z inicjatywy Fryderyka Jurjewicza, grupa wartościowych koni przetrwała bezpiecznie w Odessie, skąd wróciła na polskie tory w 1919 roku. Jednak upłynęło wiele lat, zanim osiągnęliśmy poziom hodowli sprzed wojny. W 1925 roku weszła w życie ustawa o wyścigach konnych, która porządkowała branżę i dzięki której powstał Komitet ds. Wyścigów Konnych.

Na fali popularności wyścigów tworzono nowe tory, między innymi w Poznaniu, Lublinie i Lwowie. Nawet Zakopane miało swój corocznie wytyczany tor, na którym można było się ścigać zimą. Warszawiacy coraz częściej i głośniej mówili o potrzebie budowy toru z prawdziwego zdarzenia.

HISTORIA POWSTANIA TORU NA SŁUŻEWCU

Warszawskim centrum zmagań koni i jeźdźców aż do 1938 roku było Pole Mokotowskie. Od dawna było wiadomo, że to nie najlepsze miejsce do tego typu rozgrywek, ale dopiero w latach 20. temat budowy nowego toru pojawił się w publicznej debacie. Wraz z rosnącą popularnością wyścigów potrzeba przeniesienia się do większej, stałej siedziby stawała się coraz pilniejsza.

„A więc dotychczasowy tor, istniejący przeszło 50 lat, nie odpowiada już swoim wymaganiom. Nie ma na nim torów treningowych, trybuny są w opłakanym stanie, stajnie pozostają daleko w tyle pod względem nowoczesnych urządzeń. A z drugiej strony olbrzymia połać gruntów, w samym sercu Warszawy, zajęta pod tor, nie pozwala na przeprowadzenie planów regulacji miasta.”

(Kurier Codzienny, 1937 r.)

Takie argumenty musiały w końcu dotrzeć nawet do największych przeciwników zmian.

Poszukiwania odpowiedniego terenu pod warszawskie wyścigi trwały wiele lat. Brano pod uwagę różne lokalizacje, między innymi na Okęciu, jednak Służewiec okazał się najlepszą propozycją. Jednym z powodów zakupu terenu było jego znakomite położenie.

Pierwsza ważna data w historii służewieckiego toru to 1925 rok, kiedy to Towarzystwo Zachęty do Hodowli Koni w Polsce kupiło 150 ha ziemi na Służewcu pod przyszłe obiekty kompleksu wyścigowego.

Wydano na ten cel 590 000 ówczesnych złotych. Inwestycja i jej postępy stały się tematem codziennych aktualizacji w stołecznej prasie. Pisano o komunikacji na Służewiec, nowych robotnikach, projekcie architektonicznym czy przeprowadzce z Pola Mokotowskiego.

PRASA WARSZAWSKA O PRZENOSINACH TORU WYŚCIGÓW KONNYCH Z MOKOTOWA NA SŁUŻEWIEC

„Kurier Codzienny” w artykule z 24.01.1937 roku alarmuje:
Wyścigi hamują rozbudowę stolicy, a […] Zarząd Miasta rozdysponowuje budżet, ale w projektach tych zupełnie jest pomijany tak ważny dla rozbudowy Warszawy punkt, jakim jest teren zajmowany przez wyścigi konne. Redakcja przypomina, że wprawdzie Towarzystwo Zachęty do Hodowli Koni w Polsce ma już teren na Służewcu, ale przenieść się tam nie może (…), bowiem obroty Towarzystwa zaczęły maleć coraz bardziej (…). Trzeba znaleźć pieniądze, które by pozwoliły Towarzystwu na przeniesienie się na Służewiec – apeluje „Kurier”.

„Kurier Poranny” z 19.02.1937 informuje:
Tor nasz, istniejący od 50 lat (mowa o torze na Polach Mokotowskich), nie odpowiada nowoczesnym wymaganiom – stajnie są liche, trybuny liche, a co gorsza, brak zupełny terenów treningowych. Redakcja przypomina, że brakuje ok. 7 mln złotych, by Towarzystwo Zachęty do Hodowli Koni mogło dokończyć budowę nowego toru. Przy okazji „Kurier” ostro atakuje przeciwników wyścigów: Spójrzmy na zagraniczne miasta! Taka Turcja, właściwie uboga, założyła w Angorze olbrzymi i wspaniały tor, ogromnym nakładem, wykładany marmurami itd. Obecnie odchodzi od nas do Turcji transport 20 koni pełnej krwi, jako zapoczątkowanie handlu z nami – a skąd te konie poznano, jak nie z toru wyścigowego? – pyta redakcja.

„Kurier Warszawski” w artykule z dn. 6.03.1937 podkreśla znaczenie rozwoju komunikacji miejskiej dla zapewnienia swobodnego dojazdu mieszkańców stolicy na wyścigi.

Jak ojcowie miasta wyobrażają sobie przewiezienie tych 10-30 tysięcy ludzi tramwajami do Służewca i z powrotem o jednej porze – tego nam nikt nie wyjaśnił… – niepokoi się dziennikarz „Kuriera”.

„Polska Zbrojna” z 25.03.1937 , odnosząc się do kwestii dofinansowania nowej inwestycji na Służewcu i przeprowadzki wyścigów konnych, informuje:

Ze strony sfer wojskowych życzymy pomyślnego rozwiązania tej trudnej sprawy, aby przyszły tor na Służewcu mógł spełnić swoje zadanie i przeprowadzać jak najlepiej próby na dzielność, wytrzymałość, na siłę, i odwagę nie tylko naszych koni, ale i naszych jeźdźców.

“Walka Ludu” pisze 25.03.1937:
Tor wyścigowy będzie przeniesiony na Służewiec. Czynniki miarodajne obiecały poprzeć starania Towarzystwa o uzyskanie dalszych niezbędnych funduszów na przeniesienie toru mokotowskiego z Mokotowa na Służewiec – czytamy w artykule.

„Czas” natomiast martwi się brakiem funduszy.
(…) Minimalny projekt budowy obliczony był w roku ubiegłym na sumę około 8 milionów zł., obecnie wobec tak znacznie zwiększonych cen surowca, koszty dokończenia budowy toru przekroczą sumę 10 milionów złotych. W związku z tym rodzi się zasadnicze pytanie – skąd wziąć na te konieczne inwestycje pieniędzy.

„Goniec Warszawski”, 09.03.1937:
Przeniesienie toru na Służewiec zaczyna przybierać realne formy. Przystąpiono bowiem już do przeprowadzenia robót ziemnych, kanalizacyjnych i wodociągowych, zakupiono i zwieziono materiał budowlany (…).

„Jutro” (maj 1937) z kolei chwali projekt zagospodarowania terenu Służewca:
Poczynając od głównego wjazdu, od strony linii tramwaju i kolejki wąskotorowej, szeroka aleja rozdziela plac na dwie części. Z lewej strony III-ich miejsc, II-ich i I-ych (członkowskie), których okalające plare oddzielone barierą od bieżni, ciągną się na przestrzeni ponad pół kilometra. Dalej paddock, siodlarnia i wagi. Aleja, z której będzie się wychodziło na wszystkie miejsca przeznaczone dla widzów, kończyć się będzie obszernym placem tworzącym park dla stacjonowania automobili (do 2000 wozów). (…) Tor wokoło, szeroki na 50 metrów i tor przeszkodowy wewnętrzny, w formie 8-emki, pokryte trawą, gładką jak zielony aksamit. (…) Druga część, północna strona za ogrodem, to budynki administracyjne, domy mieszkalne, w których będą się mieścić także restauracje, kawiarnie, pokoje gościnne dla przyjezdnych, jadłodajnia dla pracowników kawalerów, dom ludowy dla personelu, pralnia, warsztaty, łaźnia, sklepy i przedszkole. – wylicza dziennikarz.

„Kurier Polski” z 11.06.1937 informuje w tytule: Służewiec się buduje i… czeka na komunikację.

„Express Poranny” chwali 1 kwietnia 1939 roku tempo prac:
Już 600 robotników pracuje przy budowie. W miarę rozwoju prac liczba ich wzrośnie do 1.200 ludzi.

„Kurier Poranny” 2.06.1938 z radością donosi warszawiakom: Służewiec – miasto wyścigowe, rośnie jak na drożdżach!

„Express Poranny” 23.11.1938 oznajmia w tytule: W listopadzie przeprowadzka wyścigów do Miasteczka Wyścigowego na Służewcu. Mrozy wstrzymały jednak prace budowlane, ale ta sama gazeta pociesza na początku stycznia 1939 roku, że wyścigi rozpoczną się na wiosnę już na nowym torze.

„Ostatnie Wiadomości” informują 14 lutego 1939 roku, że już 27 maja otwarcie Służewca!

„Kurier Poranny” potwierdza – Bomba do góry – na Służewcu!, ale jednocześnie dodaje Jedyna bolączka to komunikacja.

„Ostatnie Wiadomości” donoszą w tytule: Ostatni szlif Służewca! Nowoczesne i luksusowe „miasto wyścigowe” w przededniu otwarcia.

„Express Poranny” informuje w końcu marca 1939 roku, że zamiast odnogi tramwajowej z ul. Puławskiej projektowana jest szybkobieżna kolej elektryczna, dowożąca publiczność pod same trybuny. Wszystkie gazety odliczają dni do otwarcia…

PROJEKT „MIASTECZKA WYŚCIGOWEGO”

Służewiecki hipodrom usytuowany został między ul. Puławską, Wyścigową, Bokserską, Kłobucką oraz Wyczółki (d. Galopu). Główny tor (2300 m) wytyczono z północy na południe, a tor treningowy – ze wschodu na zachód (ok. 30 ha powierzchni). Całość okalał wysoki żelbetowy płot o długości 6 km.

Trudne zadanie zaprojektowania nowego obiektu powierzono młodemu architektowi Zygmuntowi Plater-Zyberkowi. Zanim zajął się przygotowaniem projektu, zwiedził najlepsze europejskie tory wyścigowe.

Dzięki temu zespół architektów Toru Służewiec uniknął błędów w fazie projektowej, a przy budowie zastosowano nowoczesne rozwiązania technologiczne. Główny tor został zbudowany tak, żeby nie gromadziła się na nim woda, a kształt łuku był idealny dla „sportowców”, czyli koni pełnej krwi angielskiej.

Jednym z najważniejszych elementów toru wyścigowego jest nawierzchnia. W celu zapewnienia odpowiedniej elastyczności przyszłych bieżni dokonano częściowej wymiany gruntu i dopiero na specjalnie przygotowanym, oczyszczonym podłożu zasiano mieszankę pięciu traw.

Aby trawa rozkrzewiła się przy ziemi i wyrosła na gęstą darń, na Służewiec sprowadzono stada owiec, które w naturalny sposób ją „strzygły”.

Budowa Toru okazała się bardzo kosztowna – same prace porządkowe i ziemne sięgnęły kilku milionów złotych.

Na ówczesne czasy była to kwota zawrotna. Aby móc kontynuować prace, Towarzystwo zrzekło się praw do toru na Polu Mokotowskim, czym zapewniło sobie wsparcie czynników rządowych. W 1937 roku powołano Komitet Rozbudowy Służewca, któremu udało się pozyskać kolejne 8 mln złotych. Prace ruszyły pełną parą.

Wybudowano stajnie (które od początku mogły pomieścić 600, a z czasem 800 koni) oraz budynki mieszkalne dla trenerów, jeźdźców, pracowników administracyjnych i stajennych. Zadbano również o połączenie Toru z Warszawą – dociągnięto linię tramwajową z miasta. Wokół toru planowano wybudować trzy trybuny dla gości o różnej zasobności portfela. Trybuna I (zwana „Członkowską”, a dziś – “Honorową”) była przeznaczona dla najważniejszych osobistości. Dostojnicy mieli do dyspozycji przestronny hall, salę i salonik z jadalnią na I piętrze. Trybunę połączono otwartą kolumnadą z tzw. małą trybuną dla personelu. Piętro wyżej znajdowały się pomieszczenia m.in. dla sędziów i sala obrad. Przy tej trybunie znajdował się osobny wjazd dla samochodów. Z kolei Trybuna II, czyli główna, mogła pomieścić 5400 osób na miejscach siedzących i stojących. Goście mieli do dyspozycji hall na parterze. Osoby znajdujące się na obu tych trybunach miały dostęp do padoku reprezentacyjnego usytuowanego między nimi. Najtańsze miejsca byłyby na Trybunie III, która mogłaby pomieścić nawet 7000 widzów na miejscach stojących, jednak nigdy nie została skończona. Wszystkie trybuny wyróżniały się walorami plastycznymi i przestrzennymi. Najszerzej zastosowanym materiałem było szkło.

Cały kompleks Toru Służewiec zachwycał niezwykłymi rozwiązaniami architektonicznymi, takimi jak tunel między stajniami a padokiem czy nowoczesny system sztucznego zraszania toru. Kolejne elementy inwestycji to m.in. magazyny (w tym zbożowy na 550 ton ziarna), studnie, wielki parking (w tamtym okresie zdecydowana większość samochodów zarejestrowanych w Warszawie mogłaby stanąć obok siebie na parkingu na Torze) czy wieża ciśnień. Już wtedy nazwano ten śmiały projekt budową „miasteczka wyścigowego”.

Tor na Służewcu był wtedy największym takim obiektem w Europie. Cały kompleks dopełniała piękna, wszechobecna zieleń. Do dziś znajduje się tu aż 65 gatunków drzew i 25 gatunków krzewów.

Na budowę zużyto 12 000 m3 betonu, 85 000 m3 desek i 1000 ton żelaza. Na nowy tor przeniesiono z Pola Mokotowskiego m.in. kolekcję obrazów, która po dziś dzień znajduje się w Trybunie Honorowej.

Bomba w górę!

Tor Wyścigów Konnych Służewiec otwarto 3 czerwca 1939 r. Pierwszą gonitwę na nowym torze wygrał ogier Felsztyn, dosiadany przez dżokeja Stefana Michalczyka.

Jednak Warszawiacy niedługo nacieszyli się wyścigami. Już w pierwszym tygodniu września miejsce zostało zajęte przez wojska niemieckie. Prezes Towarzystwa Zachęty do Hodowli Koni pognał do władz okupacyjnych Warszawy, aby omówić dalsze losy Toru Służewiec. Na szczęście, dzięki nawiązanym przed wojną międzynarodowym kontaktom członków Towarzystwa oraz zamiłowaniu Niemców do koni, udało się wynegocjować korzystne warunki użytkowania przestrzeni. W stajniach funkcjonował szpital weterynaryjny, a w trybunach sztab lotniczy i warsztaty, a później magazyny. Na głównym torze zorganizowano lądowisko dla małych samolotów. Kierownik Wydziału Rolnictwa i Wyżywienia polecił Towarzystwu dalej zajmować się hodowlą.

TOR SŁUŻEWIEC – ENKLAWA W OKUPOWANEJ WARSZAWIE

Ale nie wszyscy mieli tyle szczęścia. Polskie hodowle koni, znane już na całym świecie, kolejny raz zostały zniszczone, a konie rozproszone.

W Warszawie dochodziło do mrożących krew w żyłach scen. Niemcy zaczęli stosować represje i łapanki. Najlepszą ochronę stanowiły ausweisy, poświadczające, że właściciel pracuje w niemieckiej instytucji. Za zgodą władz okupacyjnych Warszawy, Towarzystwo Zachęty do Hodowli Koni wystawiało pracownikom tego typu legitymacje.

Taki dokument posiadał m.in. Jan Brzechwa, który w czasie okupacji pracował na Torze Służewiec jako ogrodnik odpowiedzialny za stan żywopłotów.
W dzień ciął rośliny, a wieczorami pisał. Sam Brzechwa wspomina, że właśnie w tym czasie pisał „Akademię Pana Kleksa”. Tworzenie kolorowego, bajkowego świata było sposobem na oderwanie się od koszmaru wojennej codzienności. „Akademia Pana Kleksa”, na której wychowało się kilka pokoleń Polaków, powstawała w latach 1941-1943.

W trakcie Powstania Warszawskiego Polacy próbowali odzyskać teren Toru. Oddziałom walczącym nieopodal na Okęciu nie udało się zdobyć lotniska, w związku z czym zapadła decyzja o wycofaniu z zajętych terenów Toru i ubezpieczeniu południowych granic miasta. W czasie walk Niemcy strzelali do każdego napotkanego cywila. Rozstrzeliwano wszystkich podejrzanych o udział w Powstaniu. Po wojnie ekshumowano 150 ciał przy północnym murze wzdłuż toru treningowego.

Ostatecznie Niemcy opuścili Tor Służewiec w połowie stycznia 1945 roku. Wysadzili za sobą nowoczesną wieżę ciśnień, aby uniemożliwić obserwację terenu przez wrogie wojska.

Ruiny wieży po dziś dzień są nienaruszone. To jeden z ostatnich śladów wojny, które nadal pozostają w takim stanie, jak w 1945 roku. Teren został sprawdzony pod kątem materiałów wybuchowych.

Po ucieczce hitlerowców trybuny były zniszczone, bez szyb i drzwi, a oba tory wymagały gruntownej konserwacji. Jednak biorąc pod uwagę skalę destrukcji całej Warszawy, tereny pozostały relatywnie nienaruszone.

ODBUDOWA PO WOJNIE I ZMIANY USTROJOWE

Pierwsze wyścigi po wojnie odbyły się w Lublinie. Na przełomie 1945 i 1946 roku przyjechały do Warszawy konie, które szczęśliwie przetrwały wojnę. Pozwoliło to rozpocząć 7 lipca 1946 roku kolejny sezon wyścigowy na Torze Służewiec.

Sezon trwał do 17 listopada. Rozegrano 237 gonitw w ciągu 33 dni, a ścigało się ponad 160 koni. Równolegle rozpoczął się proces odzyskiwania zrabowanych „sportowców” z Niemiec. Ostatecznie dzięki pracy i zaangażowaniu polskich oficerów do kraju wróciło blisko 2000 wierzchowców, w tym 230 pełnej krwi angielskiej.

Po II wojnie światowej w Polsce nastąpiła zmiana ustroju politycznego, co w znaczny sposób wpłynęło na świat wyścigów konnych. Stadniny i konie wyścigowe odebrano prywatnym właścicielom, a nagrody za gonitwy służyły już tylko jako miernik wartości zwierząt oraz podstawę premiowania załóg stajennych.

W 1950 roku formalnie zlikwidowano zasłużone Towarzystwo Zachęty do Hodowli Koni. W to miejsce władza ludowa powołała do życia przedsiębiorstwo Państwowe Tory Wyścigów Konnych z siedzibą na Służewcu oraz filiami w Sopocie i we Wrocławiu. System spowodował zanik konkurencji między stadninami i stajniami, co ostatecznie doprowadziło do deficytu w całej branży wyścigów konnych w latach 80.

Ponowne zmiany ustrojowe w 1989 roku pozwoliły na powrót konkurencji między hodowcami. W miejsce dawnych stadnin państwowych utworzono spółki. Przygotowano również program częściowej prywatyzacji kilku obszarów związanych z wyścigami. Właścicielami startujących w gonitwach służewieckich koni byli m.in. Maryla Rodowicz i Daniel Olbrychski.

Zgodnie z decyzją z 7 czerwca 1989 roku zespół torów wyścigów konnych na Służewcu został wpisany do Rejestru Zabytków m.st. Warszawy.
Zabytkiem jest cały kompleks przestrzenny i wyznaczające go elementy.

TOR SŁUŻEWIEC W XXI W.

W 2001 roku została uchwalona ustawa o wyścigach konnych, na mocy której powołano do życia Polski Klub Wyścigów Konnych. PKWK ustala warunki rozgrywania gonitw i kontroluje ich przestrzeganie, wydaje pozwolenia i licencje, prowadzi księgi stadne oraz działa na rzecz rozwoju i promocji wyścigów i doskonalenia hodowli.

Co do zarządzania Torem Służewiec, w 2000 roku przekazano wszystkie udziały Totalizatorowi Sportowemu. Firma nie mogła rozwinąć skrzydeł, ponieważ niedługo później odebrano jej prawo organizowania zakładów wzajemnych. Tor przekazano do Ministra Skarbu Państwa, który następnie powołał spółkę Służewiec. Kolejne słabe sezony doprowadziły do upadku przedsiębiorstwa w 2006 roku, a po licznych konsultacjach powrócono do dzierżawy terenów Totalizatorowi Sportowemu. Dzięki temu wyścigi w Polsce w końcu zaczęły wracać do dawnej świetności, o czym może świadczyć m.in. europejski status LISTED przyznany Wielkiej Warszawskiej od 2023 roku.

Aktualnie na Torze Służewiec poza emocjonującymi gonitwami organizowane są wydarzenia sportowe i kulturalne, koncerty, gale, plany filmowe i sesje zdjęciowe. Warszawiacy odwiedzają teren, aby spędzić czas w niezwykłych okolicznościach na łonie natury.

Mur oddzielający teren wyścigów od ul. Puławskiej stał się jedną z pierwszych, a aktualnie również jedną z największych, galerii graffiti w Europie.

Pod nadzorem konserwatora zabytków przeprowadzono na “Służewcu” szereg inwestycji i remontów, takich jak nowoczesne nawodnienie na torze wyścigowym, odnowa trybun, rewitalizacja zieleni, naprawy w częściach mieszkalnych i stajennych, regeneracja studni. Zamontowano monitoring, telebimy, nowe kanaty oraz systemy nagłośnienia i światła, aby na Torze mogły odbywać się w pełnym blasku zarówno gonitwy konne, jak i inne wydarzenia.

Trudno przecenić wartość, jaką oferuje Tor tym osobom, które – niekoniecznie żyjąc w świecie wyścigów – po prostu chcą spędzić czas w gronie najbliższych. To enklawa zieleni w centrum Warszawy, zaskakująca spokojem i ciszą wśród wieżowców i ruchliwych ulic. To również sposób na przeżycie czegoś nowego i wyjątkowe doświadczenie.

W opinii zdecydowanej większości bywalców tego typu obiektów jest on perłą europejskiej i światowej „architektury hipicznej” – jeśli wolno tak to ująć. Zachwyca nie tylko architektura poszczególnych budynków, ich funkcjonalność (trudna do przecenienia nawet dziś), ale także zieleń, czyniąca z tego miejsca obiekt zarówno sportowy, jak i rekreacyjny. Nasze „miasteczko wyścigowe” do dziś może być przykładem dla kolejnych pokoleń projektantów torów wyścigów konnych.

Bibliografia

Bomba w górę! 166 lat wyścigów konnych w Warszawie. Informator wydany w 2007 roku przez Muzeum Woli, będące oddziałem Muzeum Historycznego m.st. Warszawy, a także Polski Klub Wyścigów Konnych przy okazji otwarcia wystawy pod tym samym tytułem. Autorzy: Jerzy Budny, Karol Mórawski, Agnieszka Dąbrowska i Maria Tejchman.

To już 150 lat! Informator wydany przez Państwowe Tory Wyścigów Konnych z okazji 150. rocznicy rozegrania pierwszego wyścigu. Autor: Zdzisław Umiński.

Prasa stołeczna z lat 1937-1939.