Traf Online
Oglądaj i graj!!!
Podwajamy wyścigowe emocje!
Zaloguj się na TrafOnline.pl już teraz!

Aktualności

Tor Służewiec

Nie patrzę już tylko za siebie, ale generalnie były to dobre lata

10 kwietnia 2019

Rozmowa Andrzejem Walickim, obchodzącym Jubileusz 50-lecia pracy trenerskiej

Czy czuje się pan spełniony? Do pana należą najważniejsze rekordy służewieckie: 12 zwycięstw w Derby i 10 w Wielkiej Warszawskiej, a także w większości innych prestiżowych gonitw dla folblutów.

Nie patrzę już tylko za siebie, ale generalnie były to dobre lata. Miałem szczęście, że na początku kariery obdarzył mnie zaufaniem wybitny hodowca z Golejewka Maciej Świdziński. Stajnię objąłem po sezonie w listopadzie 1969, a już w 1971 roku Daglezja wygrała Derby i Wielką Warszawską, a potem nasza współpraca przyniosła nam obu jeszcze wiele powodów do satysfakcji. Derby wygrały: Konstelacja (1977), Kosmogonia (1978), Korab (1985), Aksum (1990) i Kliwia (1991). Tę ostatnią wyhodował Świdziński już w SK Krasne, gdzie przeniósł się w 1987 r. Niestety, zmarł tam rok później w sierpniu w wyniku tragicznego wypadku. Potrąciły go na kamienistej drodze powracające z padoków klacze. Nie dożył pierwszych występów Kliwii (oprócz Derby wygrała dwukrotnie Wielką Warszawską) i bardzo dobrego sprintera Brochwicza.

Po prywatyzacji stajni na Służewcu w połowie lat 90. nadal był pan na topie.

Mile wspominam z tamtych lat współpracę z Marianem Pokrywką, prowadzącym prywatną stadninę w Jeleniej Górze. Trenowałem m.in. dwóch jego trójkoronowanych derbistów Dancera Life’a (2002) i Dżesmina (2004). Bardzo dobre relacje utrzymywałem także z Jarosławem Kochem, wieloletnim głównym specjalistą od hodowli w Widzowie oraz śp. Krzysztofem Tyszką (zmarł przedwcześnie w 2010 roku w wieku 53 lat), który kupił tę stadninę w 2000 roku i bardzo o nią dbał. To on przekonał mnie, żebym odkupił od niego San Luisa, który w wieku 5 i 6 lat (2004-2005) wygrał Wielką Warszawską. Z Widzowa dostałem też do treningu St. Moritza, trójkoronowanego derbistę z 2007 roku.

W ostatnich dziesięciu latach na ogół dobrze układała mi się współpraca z hodowcami i właścicielami koni: Andrzejem Zielińskim, Robertem Zielińskim, Kishore Mirpurim i właścicielem Millennium Stud Konstantinem Zgarą. Po sezonie 2012 Andrzej Zieliński sprzedał Zgarze Patronusa, ale pod warunkiem, że pozostanie on w moim treningu. I Patronus zwyciężył dość nieoczekiwanie w Derby, a następnie wygrał także Wielką Warszawską. Rok później oba te sukcesy odniosła również trenowana przeze mnie irlandzka Greek Sphere, własności Zgary. Mam nadzieję, że nie były to moje ostatnie znaczące osiągnięcia trenerskie.

W grudniu 2016 roku zakończył pan działalność gospodarczą i jest pan zatrudniony już tylko jako trener w stajni prowadzonej przez kogo innego. Czy nie czuje pan z tego powodu dyskomfortu?

Nie, bo przecież sam wybrałem taką opcję. Kierownikiem stajni jest pan Mariusz Olesiński. Jestem ze współpracy z nim zadowolony. Oczywiście, zdecydowałem się na taki krok, oprócz względów zdrowotnych, również dlatego, że w pewnym momencie przestałem dostawać konie od polskich właścicieli. Jak widać w ciągu dwóch sezonów można spaść z samej góry na dół. Uratował mnie Ukrainiec Zgara, który dał mi do treningu 20 koni. Ale on już nie kupuje za granicą, tylko przysyła folbluty swojej hodowli, które są jednak zdecydowanie słabsze.

Jaką stawkę przygotowuje pan do swego jubileuszowego sezonu?

Nieliczną. Trenuję tylko 19 koni. Starszego mam tylko jednego, Gardemarina, który po intensywnej pierwszej części sezonu ( czwarty w Iwna i szósty w Derby) był w stanie jesienią wygrać dwie gonitwy. Poprawił się przez zimę. Nie jest już taki nerwowy i spokojnie pracuje. Powinien w tym roku osiągać dobre wyniki.

Obiecująco spisują się na treningach także trzylatki. Mocno wierzę, że kilka z nich (4-5) będzie dobrze biegać.

Czy można prosić o kilka zdań o każdym?

Nieźle przezimowała najlepsza dwulatka Plantea (wygrała nagrody Cardei i Efforty), która jest jednak delikatna. Ruch ma fantastyczny i dzięki temu chyba wygrywa. Czy będzie zwyciężać dalej, to się dopiero okaże. Zostanie zgłoszona do Derby, więc musi pobiec najpierw w Wiosennej, a następnie będzie miała sprawdzian dystansowy w Soliny lub Iwna.

Nie zmienił się zbytnio przez zimę Neptune, ale wygląda dobrze. Ma dobry dystansowy rodowód, więc również zostanie zgłoszony do Derby.

Nemezis późno wystartowała jako dwulatka. W debiucie była trzecia, a w drugim starcie wygrała. Ma wspaniałe pochodzenie, więc myślę, że to również może być koń pozagrupowy. Ona także otrzyma derbową szansę.

Siostra Patronusa – Phoenix – galopuje bardzo dobrze. Niestety, gdy walczy, podnosi głowę do góry i wtedy troszeczkę nie ubywa jej terenu. W zeszłym roku biegała trochę poniżej możliwości. Dwa razy była druga, raz przegrała wyraźnie, raz minimalnie.

Dopiero zadebiutuje olbrzymi ogier Liaqura (169 cm), ale liczę, że spokojnie przygotowywany może jesienią wyjść poza grupy.

Do czołówki moich trzylatków zalicza się także Blue Pearl, która dobrze galopuje. Ona też w wieku 2 lat nie biegała.

Nossferatu bardzo się zmienił w sensie pozytywnym. W wieku dwóch lat był jurny, wspinał się, rzucał i rżał. To wszystko minęło i zaczął pracować normalnie. Teraz jest już dobrze ułożony. Wiążę z nim pewne nadzieje, gdyż pochodzenie ma ekstra. Jego dziadkiem ze strony matki jest Dalakhani.

Hornet wygląda wspaniale, jednak jest tępy w galopie. Poza grupy może nie wyjść, ale jakiś jeden, lub dwa wyścigi grupowe może wygrać.

Brave Joanna to nieduża klaczka i dlatego ma ograniczone możliwości, ale lepiej galopuje niż w ubiegłym roku.

Nie spełnił natomiast dużych oczekiwań Emperrarto, który ma chyba jakiś feler z łopatkami. Przyjeżdża do niego masażystka ze Szwecji. Jej zdaniem, jedna jego łopatka jest ułożona bardziej do przodu, a druga do tyłu i to mu sprawia problemy w galopie. Jeżeli tak jest, to taki koń nie ma szans na bardzo dobre występy.

Wildwinda trapią kłopoty zdrowotne, więc nie wiadomo czy w ogóle wyjdzie do startu.

Ile przygotowuje pan dwulatków i jak się zapowiadają?

Mam obecnie w stajni osiem koni dwuletnich. Spośród trzech zagranicznych, duża i dobrze rozwinięta jest francuska Napadla (Prince Gibraltar-Bainorama/Anabaa), natomiast irlandzka (jeszcze bez nazwy) i druga francuska klaczka Down By The Sea są niewielkiego wzrostu. Z pięciu polskich dwulatków cztery są po wicederbiście niemieckim Zazou: Born to Fly (od Badawah), Doreen Dream (od Doreen), Don Zou (od Donii Zira) oraz Miss Zou (od Masterprice). Podoba mi się zwłaszcza ta ostatnia, która jednak zimą przez trzy miesiące chorowała. Pracuje normalnie dopiero od marca i rusza się bardzo dobrze. Ósmym dwulatkiem jest Kalinda (October-Kantaya), a Krishinka (October-Kundalini) jeszcze pozostaje u właściciela i hodowcy Kishore Mirpuriego.

Kto będzie u pana jeździł?

Pracują u mnie dwaj dobrzy jeźdźcy, Zdzisław Lica i Błażej Giedyk, którzy jednak ze względu na wagę nie mogą brać udziału w wyścigach. Będę starał się na najlepsze konie zapisywać Szczepana Mazura i Kamila Grzybowskiego, jeśli będą wolni. Muszę też respektować żądania właścicieli, którzy mogą przecież sprowadzać także dżokejów zagranicznych.

Dziękujemy bardzo za rozmowę.

Rozmawiał Islander