Traf Online
Oglądaj i graj!!!
Podwajamy wyścigowe emocje!
Zaloguj się na TrafOnline.pl już teraz!

Aktualności

Tor Służewiec

Mając jednego dobrego konia, można mieć dobry sezon

12 listopada 2019

Rozmowa z trenerem Andrzejem Walickim.

Andrzej Walicki

Przejdźmy od razu do bieżących ocen. Czy mając jednego dobrego konia, można mieć dobry sezon?

Tak. Wszystko polega na tym, żeby mieć tego najlepszego.

Pan go prawie miał.

No, nie wiem, czy Nemezis nie była w sumie najlepsza. W bezpośrednich pojedynkach z Pride of Nelson było 2:1. Moja klacz pokonała rywalkę w Derby i Oaks, a przegrała w Wielkiej Warszawskiej. Ponadto Nemezis wygrała cztery gonitwy z rzędu, Pride of Nelson w sumie trzy. Oczywiście, tak oceniam, bo przecież bliższa ciału koszula. Moi rywale mogą mieć inną ocenę, ale nie można się temu dziwić.

Pierwsze dwa wiosenne starty nie dawały większych podstaw do optymizmu. Nemezis była trzecia w Memoriale Tomasza Dula (1600 m) i takie samo miejsce zajęła w biegu o Nagrodę Irandy (2000 m). Czy wtedy nie miał Pan chwil zwątpienia?

Nie. Dla mnie sprawdzianem dystansowych możliwości miała być dopiero Nagroda Soliny i ten bieg wypadł bardzo dobrze, więc przed Derby byłem już spokojny. Potem miała jeszcze pobiec w Oaks i Wielkiej Warszawskiej, Nagrody SK Krasne nie brałem pod uwagę, ale nie ja o wszystkim decyduję. Decydujący głos mają właściciele, zresztą dotyczy to obecnie nie tylko mnie, ale także innych trenerów.

Wygrana Nemezis w Derby

Pobiegła i bardzo łatwo wygrała. Czy jednak wysiłek włożony w to zwycięstwo mógł mieć wpływ na jej postawę w Wielkiej Warszawskiej?

Mógł wpłynąć. Nie wolno biegać 3-4 tygodnie przed najważniejszymi gonitwami. Koń powinien być wypoczęty. Oczywiście, chyba że ma zdecydowaną przewagę na rywalami, a w tym przypadku takiej nie było.

Czyli ocenia Pan miniony sezon jako bardzo dobry dla pańskiej stajni?

Biorąc pod uwagę jej wyjściowy potencjał, jak najbardziej tak. Przecież poza przeciętnym Gardemarinem nie miałem starszych koni. Na pozycję stajni zapracowały trzylatki, przede wszystkim zwyciężczyni czterch gonitw z rzędu Nemezis (Soliny, Derby, Oaks, SK Krasne), Plantea (pierwsza w Strzegomia, druga w Wiosennej), Phoenix (2 zwycięstwa), Brave Joanna (2), Blue Pearl (1) i dobrze rokujący, ale mający feralne kopyto Liaqura (2) oraz kilka dwulatków na czele z obiecującym Donem Zou (1) i Kalindą (1). Jedno zwycięstwo odniosła także Deneris, która przybyła do mojej stajni na koniec sezonu. Oczywiście, do pełni szczęścia zabrakło kropki na „i”, czyli zwycięstwa Nemezis w Wielkiej Warszawskiej, ale to osobna historia. Nie będę ukrywał, że dla mnie trochę przykra.

Może Pan zdradzić szczegóły tej historii?

Nie mówię, że na pewno by wygrała, ale moim zdaniem przegrała Wielką Warszawską nieszczęśliwie. Niestety, nie wykazał się angielski dżokej Kieran O’Neill. Pojechał zamiast innego Anglika, Fergusa Swenneya, który wygrał na Nemezis Derby i Oaks, jednak wiadomo było, że nie wyważy się na 53 kg. A tamten trzymał taką wagę. Ale, mówię to z żalem, pojechał jak nowicjusz. Na ostatnim zakręcie najechał na prowadzącego Salasamana. Stracił równowagę i kilkadziesiąt metrów jechał jak na rodeo, tłukąc pupą w siodło. To musiało wybić klacz z rytmu, a ponadto pokaleczyła się, co mogła też boleśnie odczuwać. Na prostej już ładnie finiszowała przy bandzie, co wystarczyło jednak tylko do zajęcia pewnego drugiego miejsca. Pride of Nelson wygrywała łatwo.

Poważniejszych konsekwencji tych pokaleczeń nie było, już po kilku dniach zniknęły, ale w czasie biegu taki incydent może spowodować, że kon przestanie normalnie galopawać. Podobny przypadek przydarzył się drugiemu ostatecznie w Wielkiej Warszawskiej Korabowi, na którego   dwukrotnie najechał Albin Rejek.

Czy Nemezis zostaje na przyszły rok?

Zostaje.

Ile koni będzie liczyć stajnia w przyszłym sezonie?

Myślę, że ok. 25, czyli więcej niż w poprzednim.

W plebiscycie wyścigowej publiczności został Pan wybrany Trenerem 80-lecia Toru Służewiec. Jak Pan odbiera to wyróżnienie?

Nie będę ukrywał, że uznanie bywalców toru zawsze było i jest dla mnie bardzo ważne. W całej, liczacej już pół wieku karierze, starałem się sprawiać moim zwolennikom jak najwięcej radości i jak najmniej zawodu. Tych radosnych chwil było zdecydowanie więcej, bo przecież zdobyłem ponad 350 trofeów w gonitwach pozagrupowych dla folblutów. Dopisało mi szczęście także w tym roku, w moim 51. sezonie na Służewcu. Do wspomnianej, niezwykle bogatej kolekcji, dorzuciłem trzynaste zwycięstwo w Derby i dziesiąte w Oaks, a ponadto wygrałem także nagrody: SK Krasne, Soliny i Strzegomia już nie pamiętam po raz który, ale o jakości dorobku świadczą liczby wygranych w najważniejszych gonitwach, takich jak Derby, Wielka Warszawska, St. Leger i Prezesa Rady Ministrów (od 2009 r. Prezesa Totalizatora Sportowego). Reszta to już domena statystyków.

Dziękujemy bardzo za rozmowę.

Rozmawiał Islander