Traf Online
Oglądaj i graj!!!
Podwajamy wyścigowe emocje!
Zaloguj się na TrafOnline.pl już teraz!

Aktualności

Tor Służewiec

Wspomnienie o dwukrotnym dyrektorze wyścigów Leszku Gniazdowskim

9 stycznia 2015

W wieku 84 lat zmarł 3 stycznia 2015 r. Leszek Gniazdowski, ostatni dyrektor Państwowych Torów Wyścigów Konnych. Swoją funkcję sprawował od jesieni 1972 do końca 1980 i od połowy 1988 r. do ostatniego dnia grudnia 1993, kiedy minister rolnictwa podjął decyzję o likwidacji PTWK i przejęciu majątku przedwojennego Towarzystwa Zachęty do Hodowli Koni przez Agencję Własności Rolnej Skarbu Państwa.
Państwowe Tory Wyścigów Konnych, po formalnej likwidacji w 1950 r. wspomnianego, ogólnopolskiego towarzystwa wyścigowego, funkcjonującego w okresie międzywojennym jako polski Jockey Club, przejęły wszystkie jego funkcje: były organizatorem mityngów , prowadziły zakłady totalizatora konnego i sprawowały kontrolę nad gonitwami poprzez własnych sędziów pilnujących przestrzegania reguł i zasad wyścigowych.
42-letni Gniazdowski, z wykształcenia inżynier zootechnik, przed przyjściem na Służewiec pełnił jedną z kierowniczych funkcji w Poznańskim Oddziale  Zjednoczenia Hodowli Zwierząt Zarodowych. Powołując go na stanowisko dyrektora toru, postawiono przed nim przede wszystkim zadanie odwrócenia zniżkowej  tendencji obrotów w totalizatorze konnym.
Gniazdowski założył, że przyciągnie nowych bywalców, jeśli unowocześni wyścigi konne poprzez wprowadzenie zmian organizacyjnych, technicznych i programowych, co mu się w dużej mierze udało.
Był postacią z trudem znoszącą krytykę, potrafił wymóc to, co chciał, działał zdecydowanie, czym potrafił zrazić do siebie też swoich zwolenników, a przeciwnicy nazywali go „Czarnym Leszkiem”, także ze względu na jego charakter. Gdy pod koniec 1980 r. słusznie czy niesłusznie wyeliminowała go solidarnościowa już Rada Pracownicza z trenerem Łukaszem Abgarowiczem jako jej przewodniczącym, zostawił wyścigi w Warszawie zmienione w kluczowych obszarach, choć nadal z nieuleczalnymi w owych czasach wadami.
Jego najważniejsze reformy z lat 70. tak się utrwaliły, że dziś nie są kojarzone z okresem jego rządów.
Wprowadził do treningu koni maszyny do stępowania, tzw. karuzele, na wzór amerykański. Zastąpił nierówne starty spod lin maszyną ze start-boksami (od 1975 r.). Stworzył większe stajnie wyścigowe, w których trenowane były oprócz folblutów także araby, oraz zadbał o skuteczniejszą organizacją ich pracy. Radykalnie poskracał długie wówczas dystanse gonitw, zaczynając od najniższych grup. Wprowadził handicapy (w pierwszej kolejności dla koni starszych i od najniższych grup)  i zasadę, że gonitwy dochodzą do skutku po zapisaniu siedmiu koni. Zwiększył przy tym ich liczbę w treningu. Promował wyścigi w telewizji poprzez najbardziej popularne w owym czasie Studio 2. Ulokował w TVP zakłady na trzy konie, tzw. trójki”. Sprowadził wreszcie nową publiczność, zwiększając obroty w totalizatorze.
Jego bodaj największa zasługa dla torów na Służewcu jest chyba mało znana. W połowie lat 70. uniemożliwił przedłużenie ulicy Modzelewskiego, przecinającą na rysunkach planistów tor na Służewcu estakadą z północy na południe, równoległą do ul. Puławskiej. Później uniemożliwił przeprowadzenie linii wysokiego napięcia wzdłuż alei dojazdowej.
Po raz drugi przyczynił się do uratowania w dłuższej perspektywie zespołu torów, gdy powrócił na wyścigi w połowie 1988 r. po ustawionym pod niego konkursie na dyrektora PTWK. (Powrót zaproponował mu wpływowy ten sam Łukasz Abgarowicz, dziś senator, jakby uznając decyzje sprzed ośmiu lat za błąd). Za namową wieloletniego wicedyrektora toru Andrzeja Ryńcy doprowadził w 1989 r. do wpisania miasteczka wyścigowo-treningowego na Służewcu do rejestru zabytków jako całość architektoniczno-urbanistyczną.
Drugą jego wielką zasługą z lat 90. była komputeryzacja na korzystnych warunkach przez firmę GTECH totalizatora konnego na otwarcie sezonu 1992. Terminale zastąpiły stary system dziurkowanych biletów pochodzący sprzed I wojny, wolniejszy niż komputery, ale sprawnie do końca funkcjonujący. Resztki tego systemu można jeszcze oglądać dziś w gabinecie prezesa Polskiego Klubu Wyścigów Konnych, gdzie też urzędowali poprzedni dyrektorzy i prezesi.
O tym, że nie pozwalał na kpiny z prawideł wyścigowych świadczyło wytoczenie sprawy sądowej za przekroczenie normy tzw. pierwszej pełnej ćwiartki w gonitwie unieważnionej z tego powodu przez Komisję Techniczną. Sprawę tę wygrał. Siedmiu jeźdźców musiało zwracać utracony procent od obrotów w totalizatorze.
Gdy ostatnim dniu 1993  r. minister rolnictwa Andrzej Śmietanko wezwał go na ul. Wspólną, Gniazdowski nie wierzył, że jego wrogowie, a zawsze jakichś miał, wykorzystają ustawę o likwidacji PGR-ów do wyeliminowania go ze sceny wyścigowej, wykorzystując przejęcie PTWK przez Agencję Własności Rolnej Skarbu Państwa. Był zaskoczony prawnie naciąganą decyzją ministra rolnictwa, choć wcześniej miał informacje, że może się to zdarzyć. Wojował wówczas z arystokracją hodowlaną ze stadnin państwowych w kwestii ekonomicznych warunków trenowania koni w stajniach PTWK. Ze swoim pomysłem sprywatyzowania PTWK przez wprowadzenie na giełdę tego socjalistycznego przedsiębiorstwa, zaczął przebijać się trochę za późno. Bliżej do ministra Śmietanki mieli hodowcy państwowi skupieni wokół naczelnika Jerzego Budnego i przebili się z koncepcją spółki Służewiec w ramach AWR, z Budnym jako pierwszym jej prezesem. Po tej porażce rzadko zaglądał do degradującego się miasteczka na Służewcu. Jego doświadczenie i wiedza nie zostały wykorzystane.
Leszek Gniazdowski urodził się w Kolnie w 1930 r., a zmarł w Kartuzach na Kaszubach, sprawując od 1996 r., jak powiedział jego syn Marcin, funkcję prezesa zarządu dużej, rodzinnej firmy Almar, znanej w Polsce pod mianem „króla łososia”. Żona Danuta zmarła w 2009 r.
Pogrzeb śp. Leszka Gniazdowskiego odbył się 5 stycznia, z mszą żałobną w kościele św. Kazimierza przy głównym placu w Kartuzach.
Zgodnie z inicjatywą dyr. Włodzimierza Bąkowskiego planowane jest podczas mityngu w Sopocie zorganizowanie Memoriału Leszka Gniazdowskiego oraz wyjazdu na cmentarz w Kartuzach.

Wiktor Lubicz